Bycie tolerancyjnym jest zaletą? Czy tolerancja jest cnotą?

3
(2)

bycie tolerancyjnym jest zaletą

Podobno. Ludzie tak mówią. I zdecydowanie przedstawiają to jako zaletę.
Wymieniają jako przymiot – swój, czyjś – a kiedy wytykają jej brak, brzmią dość jednoznacznie.
Po drugiej stronie są ci, dla których bycie “tolerancyjnym” jest powodem do drwiny – i zważywszy na to, co przeważnie sobą reprezentują – świadomość, że jest mi z nimi po drodze nie jest zbyt komfortowa.
A jednak – z nimi.
Nie wiem, w jakim świecie bycie tolerancyjnym jest zaletą, ale to nie jest mój świat. I mam nadzieję, że nigdy nie będzie.

Tolerancja jest wstrętna, zakłamana i śmierdzi.

Coś mi w tym słowie, pojęciu, całej stojącej za tym idei zawsze mi nie pasowało.
Coś z nią było nie tak – ale ciężko stwierdzić, co ma się przed oczami stojąc dziesięć centymetrów od hangaru. Trzeba odejść kilkadziesiąt metrów, żeby zobaczyć, z czym mamy do czynienia.

A to przecież dość proste – wystarczy się zastanowić, co właściwie znaczy “tolerancja”.

Słowa mają znaczenie. A to konkretne słowo…

bycie tolerancyjnym jest zaletąNa początek wyrazy bliskoznaczne:

Strona synonim.net z której pochodzi screen po prawej o ile mi wiadomo nie jest certyfikowanym słownikiem – ale to chyba nawet lepiej. Każdy może tam wejść i dodać pojęcie, które uznaje za adekwatne i zbliżone znaczeniowo (i o ile nie jest to kompletna bzdura typu śnieg – naleśniki, to nikt tego nie usuwa).

Więc tak ludzie widzą “tolerancję”. Leseferyzmu nie znałam, poza tym widzę trzy PRZECIWIEŃSTWA tolerancji (niestety mniej oczywiste niż śnieg-naleśnik):

? akceptacja,
? dobroć,
? aprobata

a wszystkie pozostałe są wartościami negatywnymi.

Dlaczego negatywnymi: co złego w “ugodowości” i “kompromisach”?

Nic złego – ale salomonowym kompromisem było rozcięcie spornego dziecka na pół.

I to by było na tyle jeśli chodzi o kompromisy: albo się coś akceptuje i aprobuje, albo nie. Przyzwalanie na coś, czego się nie akceptuje i nie uważa za dobre… jest czym?
Wyrozumiałością? Łaską? Wspaniałomyślnością? – czy może raczej “hipokryzją”, “obłudą”, “zakłamaniem”?

Jak weźmiemy przykład: Gryzelda nie akceptuje zdrad małżeńskich.

To jeśli Gryzelda – nie akceptując zdrad małżeńskich – będzie tolerowała zdrady męża, to będzie dowód jej wspaniałomyślności?, elastyczności?, pobłażliwości?
Albo w drugą stronę – jeśli nie akceptująca zdrad małżeńskich Gryzelda, zamężną będąc będzie tego męża zdradzać i tolerować swoje zachowanie – dowiedzie w ten sposób swojej dobroci?, ugodowości?, ustępliwości?

bycie tolerancyjnym jest zaletąCzy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach tak ją określi?
Ktoś powie, że Gryzelda jest dobrotliwa i współczująca bo toleruje swoje zdrady – choć chętnie potępia cudze i nie czuje się z własnymi całkiem komfortowo, ale ten stan nie przeszkadza jej na tyle, by choć spróbować cokolwiek zmienić?

Tzn. bez przesady – “KTOŚ” na pewno się znajdzie.
Jak się dobrze poszuka, to i osobę, zaklinającą się na wszystko, że w zimie z nieba spadają naleśniki uda się znaleźć…
Ale to nie zmieni faktu, że Gryzelda jest szurniętą hipokrytką – w obu przypadkach.

Ufając słownikom nie mogę się zgodzić z encyklopediami…

Wikipedia mówi, że słowo “tolerancja” pochodzi od łacińskiego tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”- co pasuje do moich wniosków.
Dalszy ciąg definicji już nie.

NIEtolerancja laktozy czy glutenu równa się ponoszeniu nieprzyjemnych i bolesnych konsekwencji po zażyciu bliższych kontaktów z wyżej wymienionymi.
Komfort życia osób nietolerujących glutenu wzrasta w momencie, kiedy eliminują go z diety.

Ale kiedy przechodzimy do...

“W ogólnym znaczeniu tolerancja to otwarte, obiektywne i szanujące podejście wobec odmiennych od własnych postaw, zachowań i cech drugiego człowieka. W społecznym, kulturowym i religijnym znaczeniu tolerancja i tolerowanie są słowami używanymi do opisu postaw, które są „tolerancyjne” (czy też szanujące) wobec praktyk czy przynależności grupowych, które mogą być dezaprobowane przez tych, którzy są w większości.” – cyt. wikipedia

… zaczynamy rozumieć, że mamy do czynienia z autorem-idiotą (jego definicja “naleśnika” brzmi pewnie – “słowem naleśnik możemy określić naleśnika z truskawkami oraz naleśnika z serem”) i celem uniknięcia dalszych frustracji wyruszamy na poszukiwanie definicji z Encyklopedii PWN. 

“Tolerancja oznacza rezygnację z przymusu jako środka wpływania na postawy innych ludzi. Wyjątkami są jedynie sytuacje, w których owe postawy zagrażają bezpieczeństwu osób oraz ich mienia (tolerancja nie rozciąga się więc np. na zabójców, gwałcicieli czy złodziei).”

Jest więc tolerancja… nie stosowaniem przemocy wobec ludzi, którzy w niczym nam nie wadzą.

bycie tolerancyjnym jest zaletąNo naprawdę. Ależ ZALETA – jest się nad czym rozwodzić.
Jeśli to jest zaleta, to równie dobrze można na liście dobrych uczynków umieszczać coś w stylu:

? “podszedł do mnie kot i zaczął się łasić, nie kopnąłem go”;
?  “sąsiadka powiedziała mi dzień dobry, więc nie okradłem jej mieszkania”;
?  “przechodziłam koło ogródka jordanowskiego i nie zabiłam żadnego dziecka”.

Czy to dostatecznie absurdalne, czy powinnam wymyślić coś jeszcze głupszego?

Jak człowiek mający choć dwie klepki na miejscu może twierdzić, że bycie tolerancyjnym jest zaletą?!

Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nie może.

I że tego nie zrobi.
Jeśli zastanowi się nad tym dłużej niż minutę – NIE ZROBI.

Pobłażanie, litość, współczucie – to są uczucia, którymi obdarza się tych, których uważa się za słabszych, gorszych i głupszych.

Równych się akceptuje, dyskutuje się z nimi, albo się z nimi walczy.
A walczy się:

? maczugą – jeśli jest się troglodytą;
gównem – jeśli się mentalnie nie przewyższa co bystrzejszej małpy;
?  słowem – jeśli się intelektualnie dorosło do życia w XXI-wiecznym rozwiniętym kraju i faktycznie szanuje swoje ideały (jakie by nie były).

I to dosłownie: jakie by nie były – nie że tylko takie, z którymi mnie osobiście jest po drodze.

Nie wydaje mi się, by ten koncept był szczególnie wyjątkowy czy rewolucyjny – a jednak.
Nie muszę długo szukać, by znaleźć ludzi, którzy nie tylko poczytują sobie nie kopanie kota o 16:05 jako jeden dobry uczynek, a nie kopanie kota o 16:06 jako drugi, nie tylko widzą szlachetność w przestrzeganiu podstawowych ludzkich praw, ale i prężą dumnie pierś, łaskawie broniąc dobrego imienia… ludzi, z którymi mają bardzo wiele wspólnego.

To przykre widzieć, że krzywdzą kogoś, z kim od biedy można by się identyfikować:

bycie tolerancyjnym jest zaletą
Jakby ktoś się zastanawiał, co te zdjęcia mają wspólnego z tematem wpisu, to mu nie powiem, bo nie wiem. Hasam po stockach bez koncepcji i jak widzę “tak ooo to mi się kojarzy”… i jest ło – tak sobie, zupełnie bez sensu.

Będąc cyklistą i wiedząc, że atak na cyklistę Romualda przypuszczono wyłącznie ze względu na to, że jest cyklistą – i widząc, że sprzeciw wobec tego faktu zupełnie nic nie zmienia: cyklista Romuald nadal jest atakowany, ew. kilka obelg spada nie na niego, ale na tego, któremu ten stan rzeczy nie odpowiada.

Ale jeszcze gorzej jest widzieć, że cyklista Romuald atakuje jeżdżącą na hulajnodze Petronelę i wlepia bezrozumne ślepia w kolegę Anzelma kiedy słyszy, że jemu – koledze, Anzelmowi, cykliście nie odpowiada atak na Petronelę i uważa, że Romuald powinien się od niej odwalić.
Ale jak to? Czemu? Przecież ona woli hulajnogi, nawet do triathlonu jej z tym badziewiem nie dopuszczą – jakże jej nie wyśmiewać?

Mniej więcej to miałam na myśli pisząc o najbardziej seksistowskich tekstach lesbijek i biseksualistek.

Bycie tolerancyjnym jest zaletą tylko, jeśli jednocześnie pozostaje się wiernym całkowitej, bezrefleksyjnej tępocie.

Przecież to nawet brzmi niedorzecznie. “Bycie tolerancyjnym jest zaletą…” – w jakim świecie? W czyich oczach?

Osoby, dla która stosowanie przemocy wobec ludzi o odmiennych przekonaniach i upodobaniach przyjmuje za normę.
I to normę, która nie budzi w niej sprzeciwu, bo gdyby budziła, to – nie bacząc na to, czy temu modelowi hołduje 10, 20 czy 95% społeczeństwa – nie widziałaby w tym żadnej wybitnej szlachetności ani zalety.

Nie kopanie kota nie jest zaletą bez względu na to, czy nie robi się tego samotnie, czy w towarzystwie kolegów, chętnie kopiących kota – a ten drugi przypadek nie robi z niekopiącego bohatera, tylko obojętnego na okrucieństwo buca.

Analogicznie: nie prześladowanie i nie stosowanie przemocy wobec osób o innych potrzebach i przekonaniach (nie stanowiących zagrożenia dla naszego życia, zdrowia i dobytku) nie jest zaletą, a milczące przyzwolenie dla kopiących kolegów (+ ew. nie wykazywanie inicjatywy w znęcaniu się nad ofiarą, której cierpienie biernie obserwujemy) również nie jest zaletą.

Nie rozumiem, co kieruje ludźmi, twierdzącymi, że bycie tolerancyjnym jest zaletą.

Nie rozumiem, co kieruje ludźmi, którym za tolerancją tęskno.

Pół biedy jeśli to bezmyślny bełkot. Głupota (ew.: znajomość języka ojczystego na poziomie B2) jest wersją optymistyczną.
Jest znacznie gorzej, jeśli się ma do czynienia z osobą, która sobie te kwestie dokładnie przemyślała i skończyła z tak odkrywczym wnioskiem jak np. to, że ludzie powinni być wobec siebie bardziej tolerancyjni.

Bla, bla, bla. Ludzie już są. BARDZO tolerancyjni.

Ludzie są bardzo tolerancyjni wobec przemocy seksualnej, maltretowania dzieci, przemocy w związkach, kłamstw, zdrad, oszustw, kradzieży, manipulacji, wyzwisk, prześladowania, stalkingu, wymuszeń, gwałtów, rasizmu, ksenofobii, szowinizmu, seksizmu, gnębienia, podłości…

Teoretycznie są “przeciwni”. Ale jak przyjdzie co do czego, chętnie wyruszą na poszukiwania usprawiedliwienia oprawców i wymyślą 1001 argumentów na to, że “ofiara sama się prosiła”.

Nie ma potrzeby by zwiększali tę tolerancję.

☙✿❀❁❧

Kliknij na serduszka, jeśli chcesz ocenić post.

Średnia ocen: 3 / 5. Wyniki: 2

Wiatr hula... Nikt jeszcze nie ocenił tego posta. Link do FB jest na dole - to malutkie "f" na środku stopki.

1 thought on “Bycie tolerancyjnym jest zaletą? Czy tolerancja jest cnotą?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.