Ardeeda

Hej.

Właściwie to “Hej.” powinno wystarczyć – serdeczne, treściwe i budzi we mnie same pozytywne wspomnienia (?/?), ale pewnie kliknąłeś tę stronę, żądny jakichś informacji na temat tego bloga…

Gdybym miała to ująć jednym zdaniem powiedziałabym, że piszę o mechanizmach ludzkich zachowań.

scarlettredO relacjach, związkach, seksie, bólu, samotności, depresji, chorobie, śmierci, strachu, przemocy i bezmyślności. Dużo tego, ale tak naprawdę sprowadza się to do prób zrozumienia świata, w którym żyję – a który nie zawsze jest tak mroczny, jak mogłoby to wynikać z pierwszego zdania.
O tym, co dopiero próbuję zrozumieć i o tym, co (jak mi się czasem wydaje) przynajmniej częściowo już zrozumiałam. Nie wszystko to aktualnie mnie dotyczy.

Zostań tu na chwilę, rozejrzyj się, na pewno znajdziesz coś dla siebie!

Zdrowo ponad ćwierćwieczne doświadczenie mówi mi, że potrafię wkurzyć każdego, na pewno udałoby mi się to z Tobą. ?
Chyba, że masz tysiąc myśli na minutę, milion głupich pomysłów na koncie, choleryczny charakter, lekką skłonność do paranoi, coli zero i mentalnego ekshibicjonizmu…

Nie powiem Ci, że warto mnie czytać – bo przecież to może być najbardziej zmarnowane półtorej minuty Twojego życia... ale może nieco pocieszy Cię świadomość, że ja poświęciłam temu długie godziny.

Bardzo bym chciała, żeby udało Ci się znaleźć tu coś przydatnego.

Od wrodzonego pesymizmu przechodzę nihilizmu, wpadam w turpizm, a potem zaczynam się rozglądać za jakąś drogą wyjścia z tej otchłani. Często ją znajduję* (*- uchowaj Boże przed pozytywnym nastawieniem – to, że ona tam jest to obmierzły realizm!).
Nie dlatego, że jestem taka mądra – ot, po prostu pełzałam po dnie dość długo, by wiedzieć, gdzie jej nie ma; a to już całkiem solidna podstawa do przypuszczeń, że ratunek jest gdzieś indziej.
Czy to może być przydatne? Nie wiem, ale się staram.

blog-grafI tym razem trzymam się tematu!
To wszystko się łączy, zobacz:

Drobiazgi i nieudolne próby opanowania bloga pomagają mi w zrozumieniu blogowania.
Nauka poprawnej polszczyzny jest elementem patriotycznym, który wraz z moimi doświadczeniami oraz ogólnymi przemyśleniami na temat związków pozwala mi zgłębiać mechanizmy ludzkich zachowań i tropić sytuacje, w których media próbują narzucić konkretny punkt widzenia, utrudniający zrozumienie tego, jak jest naprawdę.
Recenzje są okazjonalnym dodatkiem, bo czasem mam ochotę jakąś napisać.
Jasne jak słońce, prawda?  Na wszelki wypadek rozrysowałam to na grafie.

Piszę długie posty, bardzo długie.

Mam straszną skłonność do wprowadzania chaosu wszędzie, gdzie się pojawiam, ale staram się nad tym panować. Nie zawsze mi wychodzi, ale się staram.
Trzonem bloga jest cykl “Meandry moralności“, gdzie umieszczam elaboraty pod wezwaniem tego, co akurat w danym momencie najbardziej mnie uwierało, tzn. wydawało się niewłaściwe.

Nie mniej czasu i energii poświęcam kontrowersyjnym metodom, przy użyciu których media serwują niektóre wiadomości ze świata – i analizowaniu tego, w jaki sposób wpływa to na ich odbiór – cykl “Dezinformacja“.

Co czyni mnie wiarygodną na tle tysięcy blogów o podobnej tematyce?

pinknickyjumpingNa sto tysięcy najjaśniejszych Anielek: zupełnie nic! To ja jestem ich tłem, obstawiam tyły.
Jestem desperatką po trzydziestce, mój ex był Arabem, mój obecny jest ex ff, byłam ofiarą przemocy seksualnej, straciłam dziecko, uciekałam, byłam zdradzona, miałam złamane serce, więcej niż jednego partnera, urażoną ambicję, nie mam wybitnych osiągnięć, jestem wierząca, wegetarianką, mam grubą dupę, tatuaże i koty.
To by chyba było na tyle jeśli chodzi o top listę rzeczy, ułatwiające stwierdzenie, że jestem głupia/wariatką/niewarta traktowania serio – proszę sobie wybrać najsmakowitsze, oszczędzić późniejszych rozczarowań. Jeśli mimo wszystko tyle nie wystarczy, to proszę nie tracić nadziei – można się skontaktować, zapytać, może coś mi umknęło.

Doszłam do wniosku, że chcę pisać, lubię internet – więc dlaczego by nie pisać bloga?

Dobrze byłoby móc w tym momencie wstawić jakiś przebojowy, motywujący tekst o odkrywaniu swojego powołania, ale… zaczęłam pisać bloga tylko dlatego, że nie mogłam już pisać na forum. Myślałam o tym – niestety tylko “myślałam” i nie zrobiłam nic w tym kierunku, bo powtarzałam sobie, że nie mam na to czasu… pomysłu… umiejętności…

A jak mi zabrakło miejsca do pisania, to i czas się znalazł, i pomysł wyklarował i umiejętności… no cóż, nie pojawiły – ale pracuję nad tym.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie to fajne!

Ani z tego, jak brakowało mi możliwości pisania we właśnie takiej formie.
Z tego, jak chaotyczne, nieskładne i niestrawne są moje wypowiedzi też nie zdawałam sobie sprawy. Dostrzegłam to stosunkowo niedawno i przypłaciłam sporym szokiem: najpierw rzuciłam się, żeby w pośpiechu to wszystko poprawić; potem  miałam ochotę posłać to wszystko w diabły, porażona skalą własnego partactwa; ostatecznie zajęłam się ratowaniem sytuacji i postanowiłam skupić na nauce – tego, czego dziś jeszcze nie umiem, a co jutro może mi się przydać.

Mam tyle głupot do opisania, aż żal żeby się zmarnowały, ale mimo wszystko chciałabym się bardziej skupić na nie-głupotach. Mam tyle pomysłów, że czuję się, jakbym mogła pisać przez kilka lat non stop – byle z dostępem do google, żeby móc na bieżąco sprawdzać, czy nie wypisuję jakichś totalnych bzdur.

Ostatnio zainteresowałam się tematyką ślubów, byłoby super, gdyby udało mi się wpaść na pomysł, jak napisać o tym w ciekawy sposób – bardziej w kontekście historii, obrzędowości i tradycji, które w pewnym sensie są moją pasją; nie śmiałabym wjeżdżać na teren porad względem organizacji, o której nie mam pojęcia – zwłaszcza, że sama jestem koszmarem niezorganizowania.

Większość najważniejszych informacji na swój temat chyba już podałam. Jeśli chodzi o resztę, to niech mój blog mówi za mnie:  trochę mi to zajęło, ale wreszcie udało mi się zmienić ten stary, beznadziejny, “roboczy” tytuł na coś bardziej adekwatnego:

“Jeśli nie masz żadnych problemów, to sobie jakieś znajdź i je rozwiąż!  Chętnie pomogę w szukaniu. Porady zołzowatej, rozhisteryzowanej paranoiczki. Kompleksowo. ?

Na ten moment wydaje mi się idealny. Na pewno jest znacznie lepszy niż poprzedni:
“Poprawna politycznie, czepialska nadinterpretatorka.”
Nie jestem “poprawna politycznie”, brak nienawiści do mniejszości mnie taką nie czyni – poza tym uważam, że to gorsze od bezpośrednich obelg – bo te pozostawiają małą szansę na to, że nadawca wypluwa z siebie to, co mu ślina na język przyniesie – przemyślana pogarda, skonstruowana tak, by technicznie nie było się do czego doczepić przeważnie oznacza, że ta osoba dokładnie tak myśli.
Czy jestem “czepialska”? Podobno tak; słyszałam, że bardzo – ale w moich założeniach po prostu staram się nie być ślepa, bo to mnie najbardziej przeraża: że przeoczę coś ważnego i skończę patrząc nie tam, gdzie powinnam.
onahorseA “nadinterpretatorka”? To powidok po forum, na którym nawet przeczytanie i zrozumienie słów zgodnie z ich słownikowym znaczeniem było traktowane jako próba przypisania złych intencji ich autorowi.
Przepraszam bardzo – ale czy my jesteśmy małpami?, owcami?, mamy mózgi rozmiarów kurzego? Bo nawet jakiś robal typu świerszcz czy chrabąszcz nie zalewa świata kompletnym bełkotem; wydaje dźwięki, bo chce się skomunikować z innymi chrabąszczami, świerszczami, czy co-tam-jeszcze-siedzi-na-tej-łące. Tą, sławetną, opiewaną przez poetą przepaścią, jaka dzieli nas od zwierząt ma być kompletny brak kontroli nad tym, co wychodzi z naszych ust –  w to mam wierzyć?
Bo jeśli tak, to odmawiam. Zawsze widzę w tym złe intencje, bo zakładanie, że mam do czynienia z idiotą – który używa słów, których nie rozumie; nie chce zrozumieć i odmawia wzięcia na siebie konsekwencji, jakie za sobą pociągają – uważam za niegrzeczne.
Słucham, co zostaje powiedziane i czytam, co zostaje napisane, żeby się dowiedzieć co autor miał na myśli – wolę się pomylić i przeprosić niż przemilczeć i nie zrozumieć.

Czy wypadłam dość antypatycznie, czy powinnam jeszcze coś dodać?

Jeśli nie zgadzasz się z moimi obserwacjami, przemyśleniami i wnioskami, to proszę: powiedz mi dlaczego.

Ujmijmy to realistycznie: nie jestem otwarta na zmiany poglądów, mam pewne problemy ze znoszeniem własnych pomyłek z godnością i nie przepadam za krytyką.
Ale są sprawy ważne i ważniejsze – bardziej zależy mi na tym, by zrozumieć  pewne sprawy, niż na tym, by mieć rację. To drugie jest przyjemne i podkręca mój seksapil, ale ostatecznie i tak nic z tego nie wynika – to pierwsze zaspokaja moją ciekawość, a ja chcę wiedzieć bardziej niż czegokolwiek innego.


Jeśli chcesz pozostać w kontakcie, subskrybując moje wpisy, to w stopce są linki do facebooka, twittera i wordpressa, można też mailem – tu jest link do profilu Google+ –
nie przejawiam w tych miejscach większej aktywności, ale automatycznie zawiadamiają o nowych notkach.

Mam też Instagram, na którym aktywnie obserwuję modelki i w związku z czym nie dodaję żadnych zdjęć.