Wygląd nie ma znaczenia!

5
(1)

Powtarzałam tę bzdurę latami, bezrefleksyjnie. Nigdy, naprawdę nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się zastanawiać co to znaczy, co przez to rozumiem – a już na pewno nie nad tym, co inni przez to rozumieją.
Nie wiem czym byłam tak zajęta. Uganianiem się za chłopami?

wyglad-nie-ma-znaczenia (3)Cóż miałam sobie myśleć?
Koleżanki czasem sprowadzały jakichś dziwnie wyglądających chłopców i miałam problemy ze zrozumieniem CO ona widzi w tym cepie z krzywym ryjem?! – ale uznawałam, że to pewnie kwestia innych upodobań.
Latały z widocznym nastawieniem pt. “?”, w dodatku dużo zachwalały – jednocześnie obiekty moich westchnień też im nie zawsze były zrozumiałe.

W większości przypadków jak się lepiej przyjrzałam Misiakom, to trochę mi się rozjaśniało.
To naprawdę trzymało się kupy – założyłam więc, że one pewnie mają podobnie jak ja – i że to zapewne świadczy o tym, że wszyscy mają mniej więcej podobnie.

A tu niespodzianka: nie mają!

A przynajmniej nie wszyscy.
Skala tego, jak bardzo “nie wszyscy” przeraża mnie tym bardziej, im dobitniej to sobie uświadamiam.
Nie wiem, czy aż tak bardzo zaprząta mnie co robią ze swoimi życiami, raczej jestem przerażona tym, jak wiele mogłam przegapić, mylnie interpretować, źle zrozumieć.

Nie przyszło mi do głowy, że można szafować hasłem:

Wygląd nie ma znaczenia!

i pod tym sztandarem zmuszać się – w imię jakiejś chorej, masochistycznej dla wyznawcy i sadystycznej wobec wszystkich tych nieszczęsnych osób, z którymi postanowią się związać – do bycia z kimś, życia z kimś, bliskości, seksu z kimś, kto się fizycznie nie podoba, ba! czasem wręcz z kimś, kto fizycznie budzi niechęć.
Przecież to jest potworne.

Po-two-rne.
Coś mi się niemiłego robi w mózgu i w żołądku, kiedy o tym myślę.

Sama mówiłam, że wygląd nie ma znaczenia – mówiłam. No bo wygląd nigdy nie miał dla mnie znaczenia!

O ile facet (albo nie facet) mi się podobał, to wygląd nie miał znaczenia!
Brunet, blondyn, wysoki, niski, chudy, gruby, napakowany, łysy, długowłosy… i tak dalej – co to ma do rzeczy? Albo budzi zmysły, albo nie budzi – a to czy jednemu się podobają tylko tłuste brunetki albo chudzi blondyni a drugi ma rozrzut jak ruska katiusza i żadnych precyzyjnych upodobań nie widać nie ma chyba żadnego znaczenia.
Chyba…

Nie powinno.
Zresztą przecież większość ludzi MA jakieś upodobania – chyba łatwiej być w zgodzie z nimi niż próbować je w sobie złamać/wyplenić?
Po co robić sobie i komuś taką krzywdę?

Może ci ludzie nie wiedzą, że można inaczej?

Ale kto im to wbił do głów? Kto nadal utrzymuje ich w przekonaniu, że to słuszna droga?

Minął już ponad rok od pewnej internetowej dyskusji, a mnie się nadal oczy otwierają ze zdumienia ilekroć ją sobie przypomnę – a powraca za każdym razem, kiedy widzę lub słyszę coś podobnego.

wyglad-nie-ma-znaczenia (2)Pewien pan w internecie był zgorszony tym, że jestem tak płytka, że wymagam od potencjalnych kochanków/partnerów cechy/umiejętności, której pewna część ludzkości nie posiada.

A to złe! Nieprzyzwoite! Podłe!
Życzliwie ostrzegł mnie, że z takim nastawieniem nigdy sobie nikogo nie znajdę.
I zupełnie nieistotnym było, że sensem moich wypowiedzi było to, że wymagania można (i należy!) weryfikować, ale nie obniżać tylko po to, żeby sobie zwiększyć pulę potencjalnych partnerów o tych wszystkich, którzy się nam najprawdopodobniej nie spodobają – ani to, że podówczas nikogo nie szukałam.

Z jakichś tajemniczych i – mimo wielu próśb nigdy nie wyjaśnionych powodów tamten pan chętnie podkreślał, że jego partnerkami mogą być tylko kobiety bardzo szczupłe, bo tylko takie go kręcą – i było to, jak wyjaśnił “zupełnie w porządku, BO ON MA TAKIE PREFERENCJE, inaczej nie może, słusznie postępuje i już!“.
Za to cudze oczekiwania dotyczące czy to wyglądu, czy jakichkolwiek innych przymiotów – zdecydowanie PRZEGIĘCIE! Nie w porządku – cudze oczekiwania to już nie preferencja, to podłe skreślanie interesujących i potencjalnie wartościowych partnerów!

Czyżby ten interesujący i wartościowy partner nie zasługiwał na znalezienie interesującej i wartościowej partnerki, która doceni nie tylko to, ale i będzie zachwycona jego urodą?

Jest ogromna różnica pomiędzy sytuacją, w której:
1.  Rozglądam się za jakimś wysokim, postawnym brunetem.
Umawiam się tylko z wysokimi, postawnymi brunetami.
Poznaję na imprezie szczupłego, z metra ciętego blondyna, od słowa do słowa…zaczynamy gadać, jest fajnie, coraz fajniej, szybko uznaję, że chłopak jest ósmym cudem świata a wysocy bruneci – choć niby ładni – mogliby dla mnie nie istnieć.

A sytuacją, w której:
2. Rozglądam się za jakimś wysokim, postawnym brunetem.
Dwie randki z rzędu nieudane, trzeci dał mi kosza.
Idę na imprezę, poznaję tam cherlawego blond kurdupla, umawiam się z nim dalej, bo częściowo “nadrabia”  braki w urodzie charakterem.
Wydaje się fajnym facetem, więc się go trzymam, chociaż nie dorasta do pięt wysokim brunetom.

Pierwsza z nich nie jest szlachetna, druga jest podła.

Dla kogo “wygląd nie ma znaczenia”?


Są ludzie, którzy uważają, że przejawem wielkiej dojrzałości i szlachetności jest związanie się z osobą, której osobowość rzekomo im odpowiada, ale jej pasje/przekonania/wygląd/wyznanie/pochodzenie już nie.

wyglad-nie-ma-znaczenia (4)I będzie taki gnojek płci dowolnej wypominał partnerowi lub partnerce, że jeździ w góry, że wierzy w kosmitów, że ma gruby tyłek, że chodzi do kościoła, że jest ze wsi i czasem zaciągnie coś gwarą.
I będzie to bydlę niszczyło tego biednego człowieka, próbując go zmienić tak, by bardziej pasował do oczekiwań – aż się temu drugiemu żyć odechce, aż uwierzy, że coś jest z nim nie tak, może nawet spróbuje się zmienić wierząc, że to pierwsze kocha, że to, na co narzeka faktycznie jest wadą, którą należy zwalczyć…
A po długich miesiącach, latach to pierwsze dochodzi do wniosku, że dość już tych poświęceń, że dłużej już nie da rady, że już nie chce i ze dość tej mordęgi.
I odchodzi
, albo zaczyna zdradzać, zostawiając to drugie jak po przemieleniu przez kombajn.

Czyja to wina?

Tego pierwszego – bo się znęcało? Co, jeśli znęcało się nieświadomie, bo żyło w przekonaniu, że tak to właśnie wygląda; że tak się właśnie buduje dobre związki?

Tego drugiego – bo się na to zgodziło? Co, jeśli zgodziło się nieświadomie – bo też żyło w przekonaniu, że tak powinno być; że tak się zachowują dojrzali ludzie, poważnie myślący o życiu?

Stawiałabym na to, że wina leży tam, gdzie nie ma zastanowienia i prób wyciągania wniosków ani dążenia do zrozumienia, że – skoro boli coraz bardziej – to znaczy, że jest nie tak, jak powinno być.

Co znaczy, że leży i po mojej stronie. Bo się nie zastanawiałam. “Wygląd nie ma znaczenia” vs. pierwszy i najważniejszy komunikat, jaki miałam do przekazania światu na temat każdego wybranka to to, jak bardzo mi się podoba fizycznie.

☙✿❀❁❧

Kliknij na serduszka, jeśli chcesz ocenić post.

Średnia ocen: 5 / 5. Wyniki: 1

Wiatr hula... Nikt jeszcze nie ocenił tego posta. Link do FB jest na dole - to malutkie "f" na środku stopki.

7 thoughts on “Wygląd nie ma znaczenia!

  1. Oczywiście, że wygląd ma znaczenie, śmiem sądzić, że kluczowe. Co nie zmienia faktu, że sam wygląd wystarczy raczej na krótką metę. Po prostu ludzie lubią posługiwać się wyświechtanymi hasełkami, które kiedyś zasłyszeli.

  2. Oczywiście, że wygląd ma znaczenie, śmiem sądzić, że kluczowe. Co nie zmienia faktu, że sam wygląd wystarczy raczej na krótką metę. Po prostu ludzie lubią posługiwać się wyświechtanymi hasełkami, które kiedyś zasłyszeli.

  3. Przy każdym moim związku ważna była chemia, a potem wszystko po kolei. Teraz trwa taki związek i myślę, że wszystko ma znaczenie, wygląd też.

  4. Na początku wygląd ma znaczenie, ale później życie weryfikuje wszystko. Tym bardziej, że zmieniamy się z czasem i doświadczeniami. Dzisiaj możemy być piękne, jutro możemy być stare, chore i zdeformowane z różnych przyczyn. Dlatego mogą mi się podobać różni ludzie, ale jeśli chce się z kimś związać, to wygląd jest naprawdę sprawą drugorzędną.

  5. Też zawsze mówiłam, że wygląd nie ma znaczenia dopóki… nie poznałam swojego pierwszego i zarazem obecnego chłopaka. Wygląd ma znaczenie, ale nie pod takim względem, że pójdzie się za każdym kto wygląda tak tak i tak, ale za tym, kto będzie pociągał fizycznie. Prawda jest też taka, że często po prostu nie zdajemy sobie sprawy czego tak naprawdę chcemy póki tego nie dostaniemy ;) no i preferencje się zmieniają, ale to już zupełnie inna sprawa ;-)

  6. Też zawsze mówiłam, że wygląd nie ma znaczenia dopóki… nie poznałam swojego pierwszego i zarazem obecnego chłopaka. Wygląd ma znaczenie, ale nie pod takim względem, że pójdzie się za każdym kto wygląda tak tak i tak, ale za tym, kto będzie pociągał fizycznie. Prawda jest też taka, że często po prostu nie zdajemy sobie sprawy czego tak naprawdę chcemy póki tego nie dostaniemy ;) no i preferencje się zmieniają, ale to już zupełnie inna sprawa ;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.