Z pewnością są kobiety, które mogłyby powiedzieć na ten temat znacznie więcej. Nie mam wielkich sukcesów w uwodzeniu Misiaków i zdecydowanie nie umiem ich przy sobie utrzymać.
Przeważnie nie udawało mi się rozpoznać Misiaczka na czas.
W większości przypadków byłam zbyt ślepa, by zauważyć, jakie cuda przemykają tuż pod moim nosem. Takie smakołyki, takie przecudne cliche, podczas gdy ja byłam zbyt zajęta nie-wiem-czym, by zauważyć, jakie skarby miałam na wyciągnięcie ręki.
Co nieco udało mi się uszczknąć z tego rogu obfitości, ale o tym może innym razem. Dziś podjęłam próbę stworzenia prostego kompendium wiedzy, dzięki któremu można praktycznie bez pomyłki rozpoznać Misiaczka i zacząć wierzyć we własne szczęście.
Jak rozpoznać Misiaczka?
1. Misiaczek nie toleruje obecności innych mężczyzn w Twoim życiu.
W nieco łaskawszym i mniej ekstremalnym wydaniu może zrobić wyjątek dla Twojego ojca i braci (ale i to niekoniecznie).
Żadnych przyjaciół, kolegów z pracy, kumpli ze szkoły, ekspedientów w sklepach – o tym zapomnij.
Pamiętaj, że to nie dlatego, że Ci nie ufa. Oczywiście, że Ci ufa. W 100%!
Chce, żebyś miała swoje życie i w najkoszmarniejszych snach nie podejrzewa, że mogłabyś zawieść jego zaufanie i choć spojrzeć na któregoś z tych facetów w nieodpowiedni sposób. To bardzo dużo i powinnaś to docenić – najlepiej będzie, jeśli docenisz to odcinając się od wszystkich mężczyzn zanim Miś będzie zmuszony delikatnie Ci to zasugerować.
W związek muszą być zaangażowane obie strony!
Nie może być tak, że tylko on się poświęca i daje Ci pełną swobodę, a Ty z niej korzystasz nie dając niczego od siebie. Im prędzej pójdziesz po rozum do głowy i zachowasz się tak, jak na porządną kobietę przystało, tym lepiej dla waszego związku.
2. Co bardziej ryzykowne i potencjalnie mącące Ci w głowie koleżanki też pożegnasz.
Męskość Misiaczka nie podlega dyskusji, ale nie może być wystawiana na próby – zresztą po co, skoro już z góry wiadomo, że wyjdzie z nich zwycięsko?
Jeśli będziesz się rozmieniać na drobne, to może Ci braknąć czasu na zaspokajanie jego potrzeb.
Miś wymaga uwagi, trzeba się o niego troszczyć.
Jak będziesz zażywać kontaktu z innymi ludźmi, to po pierwsze przez złe podszepty zawistników możesz zauważyć, że pakujesz się w bagno (po tym możesz rozpoznać misiaczka z niewielkim doświadczeniem – jeśli uda Ci się zwrócić na siebie uwagę starego wyjadacza lub naturalnego talentu, to to ryzyko nie istnieje – po tygodniu nie będziesz pamiętać, że jacykolwiek znajomi w ogóle istnieli) a po drugie i ważniejsze – będziesz mieć mniej czasu dla niego.
A – bądźmy poważni – cały swój czas powinnaś przeznaczać dla niego.
Zasadniczo jedynie słusznym i akceptowalnym modelem jest “on sułtan, Ty niewolnica”.
3. Misiaczek wymaga szczegółowej spowiedzi z całego Twojego życia – od kołyski po dzisiejsze popołudnie.
I nie myśl sobie, że cokolwiek Ci się upiecze! Codzienne i tygodniowe raporty są obowiązkowe.
Poza tym chyba nie chcesz budować związku na kłamstwie. Szczerość to podstawa. TWOJA szczerość.
Szczerość z nim ma nieco inny odcień: jest zainteresowany, chętnie słucha. Powiesz mu o wszystkim – nie tylko o tym, o czym chciałaś mu powiedzieć; będziesz mówić nie tylko o sobie. Ani się obejrzysz, a pozna intymne szczegóły z życia Twoich przyjaciółek i byłych – te, które zupełnie Cię nie dotyczą.
Zwykły, nudny rozmówca będzie miał w nosie, kto usiadł na torcie w czasie wesela Twojej siostry w 2013 roku – ubawi się samą historią. Miś zada kilka dodatkowych pytań, żeby się upewnić, że dobrze wie o kogo chodzi.
To nie zainteresowanie Tobą, to zbieranie wiedzy strategicznej.
Dzięki temu możesz rozpoznać Misiaczka – ale dla związku będzie lepiej, jeśli jednak tego nie zrobisz – ważniejsze, że dzięki temu on stwierdzi, czy jesteś warta tego, by marnować na Ciebie pełny zakres jego sił i środków.
4. Na Misia możesz liczyć – zawsze Ci doradzi. Nie musisz nawet pytać.
W całym procesie idzie o krok dalej i zdejmuje Ci z barków nawet ten przykry obowiązek standardowego wahania i zastanawiania się, czy ta rada jest dobra i warta wykorzystania.
Jego rady są dobre. Jego rady są słuszne. Tylko dzięki jego radom nie doprowadzisz swojego życia do kompletnej ruiny.
Słuchaj i bądź wdzięczna. I nie zastanawiaj się, bo to tylko brzmi jak sugestie – on wydaje rozkazy.
5. Miś to dobry człowiek. Tak po prostu, lepszy od wszystkich, których kiedykolwiek spotkałaś.
Ma mnóstwo zalet, dzięki którym góruje mentalnie i moralnie nad resztą tego podłego, zepsutego świata. I lubi sobie pogadać na ten temat.
Jego szlachetność może się objawiać na różnych frontach – może wybaczy Ci niechlubną przeszłość, może zwiąże się z Tobą nie bacząc na to, że mu się nie podobasz.
Lśni na firmamencie jaśniej niż Gwiazda Polarna (po tym bardzo łatwo rozpoznać Misiaczka – jest szlachetniejszy, dojrzalszy, bardziej zapobiegliwy… inni się nie umywają).
Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości względem tego, czy wiesz jak rozpoznać Misia, to powinna je rozwiać jego bezgraniczna szczerość.
Tzn. TROSKA. Bo to z troski – z troski i dla Twojego dobra zwróci Ci uwagę (nie raz a tysiąc razy), że inne kobiety mają większe cycki, pełniejsze biodra, gładszą cerę, mniejszy brzuch, ładniejszy nos, bardziej lśniące włosy, większe oczy, seksowniejsze usta, dłuższe nogi, gładsze łydki, zgrabniejsze stopy, bielsze zęby, mniejsze uszy, lepiej zarysowaną talię, jędrniejszą skórę – no i oczywiście są lepsze w łóżku i bardziej otwarte w sypialni.
Nieważne, że czujesz się po tym jak gówno i że doskonale zdawałaś sobie z tego sprawę – albo i nie uważałaś tej rzeczy za wadę, bo żyłaś sobie w złudnym przekonaniu, że jesteś atrakcyjna i seksowna.
On to mówi z troski! Dla Twojego i waszego wspólnego dobra – jak nad sobą popracujesz i poprawisz te niedociągnięcia, to nie tylko Ty będziesz szczęśliwsza, ale i on mniej się nacierpi, bzykając paszteta, którym przecież jesteś.
6. Żeby wzmocnić pozytywne zachowania Miś podrapie Cię za uszkiem i poczęstuje smakołykiem.
Początkowo będziesz to przyjmować z rozbawieniem, z czasem zaczniesz czekać z utęsknieniem na chrupka, który nawet nie jest dobry, ale miło jest go dostać.
Bez chrupka będziesz czuć niedosyt.
Jeśli nie jesteś jeszcze zaangażowana emocjonalnie i masz możliwość obserwowania go w towarzystwie większej grupy kobiet, to możesz rozpoznać Misiaczka, widząc jak łatwo wchodzi w rolę animatora/przedszkolanki. Prowadzi dyskusję – chwali, karci i popiera, a panie cieszą się, jakby za każdym razem wygrywały czwórkę w totka*.
* – ten sposób jest o tyle zawodny, że nie pozwala rozpoznać Misiaczka skrytego – nie każdy dobrze się czuje w większej grupie. Co wybitniejsze i kreatywniejsze jednostki stronią od ludzi i rozkwitają wyłącznie w domowym zaciszu, ale w najgorszym wypadku możesz przy okazji zaobserwować mechanizm.
7. Nikt nie rozumie Cię tak dobrze, jak Miś.
Kiedyś miałaś wrażenie, że niewiele was łączy – minęło.
Misiaczek jest wyrozumiały – nie przeszkadzało mu, że uwielbiasz podróże, choć sam był domatorem. Był też na tyle wyrozumiały, że poszedł na kompromis – Ty nigdzie nie wyjeżdżasz, a on nie ma Ci tego za złe.
Zresztą… to niesamowite zrozumienie buduje się przez wyeliminowanie z otoczenia wszystkich, którzy rozumieją Cię lepiej (na tej samej zasadzie 90-letni Chińczyk, który nigdy wcześniej nie opuszczał swojej rodzinnej wioski mógłby się stać osobą, która rozumie Cię najlepiej na całym świecie – jeśli wszystkich pozostałych zabiłaby wojna atomowa).
8. Nie potrzebujesz żadnego konkretnego stylu. Miś powie Ci, jak się ubierać.
Kojarzysz te żałosne laski, które narzekają, że mąż/chłopak nie chce z nimi iść na zakupy? Śmiech na sali, nie związek.
Jeśli faceta nie ma na zakupach, to jasny sygnał, że mu nie zależy!
Jak rozpoznać Misiaczka? – nie tylko pójdzie z Tobą na zakupy, ale i wybierze Ci ubrania chętnie doradzi – żebyś nie wystawiała się na pośmiewisko, nie zrobiła mu wstydu przed znajomymi i nie paradowała po mieście z odsłoniętym obojczykiem jak ostatnia zdzira.
Zapobiegliwego chłopca poznasz po tym, że bardzo wcześnie da Ci do zrozumienia, jakie ubrania są przez niego aprobowane. Na początku subtelnie, ale nie oszukujmy się – im szybciej przejrzycie wspólnie zawartość Twojej szafy, tym lepiej dla waszej miłości.
A Ty musisz zrozumieć, że i tak nie potrzebujesz tych ciuchów -gazet nie czytasz?, minimalizm jest w modzie, a w myśl zasady “jeśli nie ubrałaś czegoś przez rok, to już nie założysz i możesz to spokojnie wyrzucić” – pakuj te szmaty do czarnego wora choćbyś nosiła je jeszcze miesiąc temu, kiedy się poznaliście – jeśli myślisz o tym związku poważnie, to i tak już Ci się nie przydadzą.
9. Misiaczek zawsze jest gotowy na poświęcenia.
Twoje.
Tzn. chętnie je przyjmie i przy najmniejszej niesubordynacji poznasz pięćset odcieni jego focha.
Najpierw będzie się dąsał – żebyś wiedziała, że jest mu przykro. Na początku będzie wobec Ciebie łagodny i wyrozumiały: da Ci szansę na opamiętanie.
Jeśli to nie wystarczy to możesz liczyć na ciche dni.
Potem przyjdzie czas na poważną rozmowę i uświadomienie, że go ranisz. Rozwiązanie jest proste: musisz się ogarnąć i podporządkować.
10. Prawdziwy Misiaczek jest feministą i wierzy w równouprawnienie. Pełne.
Możesz robić wszystko (w domu).
Karierę też możesz sobie rozwijać – pod warunkiem, że obiad będzie na stole (dwa dania i nic gotowego – nie leń się, obiboku!), Miś nie będzie się czuł zaniedbany, a Ty w pracy nie będziesz się spoufalać z żadnymi facetami.
Sama będziesz targać wasze zakupy, sama opłacisz rachunki, sama zajmiesz się dziećmi i sama wniesiesz lodówkę na czwarte piętro.
Jeśli nie dasz sobie rady z pełnowymiarową, a transport ze sklepu nie obejmuje wnoszenia jej po schodach (zresztą szanujmy się – czy porządna kobieta zostałaby sama z tragarzami na klatce?), to po prostu kupisz mniejszą. Turystyczną np. Albo termos. Sto lat temu ludzie pomagali sobie blokami lodu w piwnicy – a i to tylko bogatsi. Skoro Twoja praprababka dała radę, to Ty też z pewnością sobie poradzisz.
Nie będzie miał najmniejszych problemów z nie przynoszeniem Ci kwiatów, nie otwieraniem przed Tobą drzwi i nie pamiętaniem o Twoich urodzinach.
Jeśli jednak zdecyduje się na prezent, to obdaruje Cię czymś, co uzna za stosowne i będzie oczekiwał wdzięczności. Nie da Ci go dlatego, że miło mu patrzeć na to, jak się cieszysz. Prędzej niż później w bezkresie jego smutnych oczu ujrzysz rozczarowanie, a na twarzy pojawi się smutek – z cichym westchnieniem wspomni, że kiedy dawał Ci prezent miał nadzieję, że będzie Ci miło… a teraz Ty zrobiłaś coś, po czym jest mu przykro. Źle zrobiłaś.
Jeśli Ci coś podaruje, to możesz być pewna, że Ci to wypomni. Tak naprawdę to nie prezent, to cyrograf – i nie możesz odmówić, bo będzie mu przykro (a tego chyba nie chcesz, prawda?)
11. Co by się nie działo, wina NIGDY nie leży po stronie Misia.
Po prostu nie. Nie i już.
Nawet jeśli przyzna się do pomyłki, to będzie to zabieg taktyczny – wprowadzony tylko dlatego, że przy okazji zyskasz szansę na uświadomienie sobie, że tak naprawdę to wszystko Twoja wina, bo to Ty przesadziłaś. On jest delikatny, zagubiony – “nie był w stanie“, “nie wiedział“, “nie zdawał sobie sprawy“… a Ty przecież go znasz, wiedziałaś i nie wzięłaś pod uwagę, że trzeba z nim postępować delikatnie.
Więc… chyba dość jasne, czyja to wina.
12. Była go skrzywdziła. Ew. mama go skrzywdziła. Jeśli nie mama i nie była, to po prostu życie go krzywdzi – świat się na niego uwziął: szef jest podły, sąsiadka go oczernia, kumple z pracy są złośliwi.
Przeważnie jednak chodzi o byłą. Bo to zła kobieta była. Nieczuła, zimna, obojętna, bezlitosna i – oczywiście – niewierna.
Niewykluczone, że faktycznie go zdradziła, jednak bardziej prawdopodobne jest, że po tygodniach/miesiącach/latach męki powiedziała “stop”, kopnęła go w dupę, pozbierała się do kupy i poszła swoją drogą – a potem poznała innego Misia lub nie-misia, związała się z nim i koniec końców zaczęła z nim sypiać.
CIĄGNĄĆ NA DWA FRONTY, zdradzając Misia. Co prawda tydzień/miesiąc/rok wcześniej powiedziała mu, że to koniec i już nie chce z nim być, ale to przecież nie było wiążące. On nadal wierzył, że się opamięta i wróci… że nadal są razem. A ta podła bezdusznica zachowywała się, jakby była singielką!
Zdradzała go, zawiodła, skrzywdziła. A teraz Ty ponosisz konsekwencje, bo jesteście wszystkie takie same.
Wciąż masz w pamięci, że jest taki biedny i zraniony.
Zanim się zorientujesz, starasz się ze wszystkich sił udowodnić mu, że wcale nie jesteś “taka, jak ona” – chociaż na dobrą sprawę nie masz pojęcia, jaka jest. Ani, czy w ogóle istniała, bo historie o niej dziwnie przypominają legendy miejskie – te, co to każdy dużo słyszał, a nikt nie widział – jak np. o dziewczynach, uprawiających seks z obcymi facetami w klubowych toaletach.
13. Jeśli zostawisz go samego, to natychmiast znajdzie sobie pocieszenie.
Jeśli naprawdę udało Ci się go oczarować i widzi w Tobie swoją służącą i niańkę jego dzieci, to poszaleje i wróci*.
Tzn. “wróci”.
Da Ci szansę naprawienia błędów, ukorzenia się, przemyślenia swojej postawy i w wielkiej łaskawości swojej poinstruuje, w jaki sposób możesz naprawić swoje wcześniejsze błędy, zaniedbania i niedociągnięcia.
Musisz pamiętać i BĘDZIESZ pamiętać, że on cierpi bardziej niż Ty, bo to Ty zawiodłaś jego oczekiwania, Ty rozczarowałaś, Ty nie byłaś dość wyrozumiała, dojrzała i – kto wie – może nawet pokazałaś mu, że wcale nie zależy Ci na związku.
Napraw swoje błędy, może Ci wybaczy.
Oczywiście tym razem będzie miał na Ciebie oko, bo chyba oczywistym jest, że raz nadwyrężone zaufanie już nie wróci – a on, biedaczek nie będzie przecież robił z siebie idioty i wystawiał się na pośmiewisko; nie da z siebie zrobić zabawki w rękach podłej, wyrachowanej kobiety.
Będzie kontrolował. WSZYSTKO.
- – chyba, że tej małpie uda się na czas rozpoznać Misia i z rąk już tego skarbu nie wypuści..
14. Na dobrą sprawę wcale nie musisz go zawodzić. I tak będzie Cię kontrolował.
Przetrzepie Ci telefon, skajpa, fejsa, maila, bloga i pamiętnik sprzed dwudziestu lat. Tak daleko, jak będzie mógł – i jeszcze notatki zrobi.
Wszystko to porówna z Twoimi zeznaniami, w miarę możliwości przeprowadzi wywiad środowiskowy, by upewnić się, że nie może Ci ufać.
Ani się obejrzysz, a będziesz żyć jak szpieg – poddany permanentnej obserwacji, testom lojalności, badaniom na wariografie i zmuszonym do inspirowania się którąś z części o Jamesie Bondzie za każdym razem, kiedy zapragniesz kupić nowy tusz do rzęs za własne pieniądze (acz wbrew woli Misia).
15. Satysfakcjonujący seks jest bardzo ważny dla Misia. Dla Ciebie powinno być ważne to, że Miś jest usatysfakcjonowany.
W tej sferze może naprawdę rozkwitnąć. Jak wiadomo mężczyzna ma swoje potrzeby – i Ty masz je zaspokajać, bez dyskusji.
Jak nie dostanie tego, czego chce, to sam sobie weźmie. Będzie zdradzał, sprzedając jakieś głodne kawałki o chwilach zapomnienia-smutku-opuszczenia, na zmianę z historiami o wojownikach, rozsiewających nasienie (nie bacząc na to, że ani strzelać z łuku, ani władać mieczem nie umie, a na rozpalenie grilla z podpałką marnuje pół pudełka zapałek).
Poza tym chętnie wymusi na Tobie to, czego chce.
Fizycznie lub/i psychicznie zgnębi do takiego stopnia, że po wszystkim będziesz się czuła podle ze świadomością, że miałaś czelność nie mieć siły na wskoczenie w koronki i robienie laski dwa tygodnie po złamaniu nogi.
Zresztą – koniec końców – gwałt w związku to nic takiego. Zresztą co to za gwałt, skoro z nim jesteś? Poooza tym żadnego gwałtu by nie było, gdybyś mu nie odmawiała, egoistko.
Ostatecznie po coś się jest w tym związku.
Wartym odnotowania faktem jest to, że Misiaczek niekoniecznie musi być jurnym ogierem, żądnym seksu zawsze i wszędzie.
Niektórzy uderzają w drugi biegun. Wtedy seks zdarza się raz na miesiąc-dwa, pół roku, rok… albo nigdy. I nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że ktoś tu jest winny – i że to Ty.
Jesteś nie dość atrakcyjna. Nie zachowujesz się seksownie. Nie wykazujesz entuzjazmu. Nie masz dość dzikich orgazmów. Jesteś oszalałą na punkcie seksu zdzirą, która mogłaby to robić nawet co tydzień.
Jak by nie kombinować – nie dość mocno się starasz i sama jesteś sobie winna. I jemu winna.
Może nie nadajesz się do związków, skoro tak trudno Ci to zrozumieć? Może nie kochasz i nie pożądasz go dość mocno?
Może zasługuje na kogoś lepszego?
O wrażliwości coś mało. A prawdziwy miś jest BARDZO WRAŻLIWY!
Dokładnie tak. Wrażliwość to jego drugie imię. Trzeba byc wobec niego delikatnym, bo łatwo sprawić mu przykrość np. odmawiając seksu czy nie okazując entuzjazmu z powodu niezapowiedzianej kontroooo… tzn. wizyty (to też ta wrażliwość, on po prostu tak bardzo tęskni…). Z czasem może się robić poirytowany, jeśli się go notorycznie prowokuje.
Natomiast nie należy tego mylić z przewrażliwieniem. Przewrażliwieniem jest, jeśli np. nie docenisz jego żartów z twojego celluitu (tak, niektóre misie oprócz wszystkich tych zalet mają też niezwykłe poczucie humoru).
Pewnie przez ten brak wrażliwości na wrażliwość nie udało mi się żadnego zainteresować ani zatrzymać.
> Pamiętaj, że to nie dlatego, że Ci nie ufa. Oczywiście, że Ci ufa. W 100%!
Ufa partnerce, ale, wiadomo , innym mężczyznom już nie. No i to chyba oczywiste, że osoba godna zaufania nie będzie nadwyrężała nerwów misia dla jakichś gachów, nie powinna też mieć nic do ukrycia.
> Była go skrzywdziła.
To zależy. Są dwa typy misiaków, tacy, których eks to ździry i tacy, których byłej nigdy nie dorównasz. Będzie o niej mówił chętnie, dobrze i racząc detalami ich, niesamowicie udanego, oczywiście, pożycia intymnego oraz chętnie opowie o jej idealnym ciele (szczerość w związku to podstawa). Jak się trafi chłopiec wypowiadający się o poprzednich związkach pozytywnie, nie należy go od razu skreślać.
> Poza tym chętnie wymusi na Tobie to, czego chce.
O ile chce. Bzykanie z łaski na uciechę raz na kilka miesięcy wcale nie musi oznaczać, że to nie jest prawdziwy skarb, kto by w ogóle zwracał uwagę na detale, mogąc obcować z taką osobowością. Ewentualnie za mało się starasz.
Mam wrażenie, że cudna-wspaniała eks albo jest kryptydą, albo tak naprawdę wcale nie jest i nigdy nie będzie ex.
To nieistotne. Może się też okazać, że chociaż była podłą ździrą miała jednak jakieś zalety, np. nie była tak kłótliwa jak Ty, miała więcej polotu w łóżku, jak jej powiedział, że jest gruba, to się nie obrażała, tylko wzięła za siebie… Ale pamiętaj, jest teraz z Tobą, a nie z nią (nieważne, czy była wytworem jego fantazji, czy uciekła z krzykiem i tylko dzięki temu spotkało cię to szczęście) i to ciebie kocha. Jakie to ma teraz znaczenie, że szybciej dochodziła albo miała jędrniejsze piersi…
Ex była zdzirą, której nigdy nie dorównasz. Z dużym prawdopodobieństwem nie jest ex dlatego, że nie istnieje, tylko dlatego że jest obecną.