Jak okaleczyć kobiecość?
Bardzo łatwo. Każdy może dołożyć swoją cegiełkę – a pozbawiony mózgu, sumienia, przyzwoitości i jakiejkolwiek wiedzy na temat pisania artykułów, ludzkiego ciała i seksualności kretyn może opublikować taki np. wpis i zrobić krzywdę niezliczonej liczbie dziewczyn “bo mogą“.
Tekst nie ma autora – co znaczy, że nikt tam nawet nie próbuje udawać, że nie jest to dzieło copywritera, który nie ma bladego pojęcia o czym pisze, ale wzięli go, bo tańszych już nie było. A “fartuszek hotentocki” rzucił mu się na mózg.
Ale jednocześnie to świństwo znajduje się w kategorii “GINEKOLOG”, co ma/może sugerować, że można tam znaleźć informacje i porady/opinie od kogoś, kto ma pojęcie o tej dziedzinie! Osoba, która to napisała nie ma pojęcia o niczym.
Kto się na to nabierze? Pewnie niewielu.
Tylko ktoś, kto nie ma pojęcia, rozeznania, doświadczenia, wiedzy, poczucia własnej wartości na własnym miejscu… czyli sądząc po poziomie tych artykułów – ich główny target. Jakieś nastolatki i niespragnione ambitniejszej rozrywki młode kobiety… część z nich dostrzeże jedną czy dwie głupoty, zaśmieje się i pójdzie dalej.
Inna część to łyknie – może w całości, może w części, ale uwierzy w te kompletne bzdury i zrobi krzywdę sobie lub komuś (uznając te bzdury za prawdę i przekazując je dalej).
Legendy miejskie nie mają konkretnego autora, więc nie można nikogo zapytać PO CO wymyśla te bzdury. PO CO je zapisuje i rozpowszechnia.
A przecież ktoś ten tekst zlecił – zamówił, odebrał, zaakceptował i opublikował. Kto? Dwunastolatek?
Nie wiem, jak inni, ale muszę przyznać, że stosunkowo rzadko leżę w wannie obserwując swoje genitalia. Mam małą wannę i dużą… – no, w każdym razie wanna nie jest najwygodniejszym miejscem do sprawdzania, co tam mam między nogami.
Miałam okresy korzystania z całkiem dużych wanien i tam też nie wpadłam na pomysł obserwowana swojego krocza.
Zdanie idiotyczne, ale warte zauważenia, bo to najmniej koszmarny fragment tego gówna artykułu. Bo to bliskie prawdy. Kobiety rzadko oglądają swoje narządy płciowe w wannie (no bo niby dlaczego miałyby to robić akurat w wannie?).
Od tego miejsca czuję głównie konsternację. “Seks w wielkim mieście” od lat nie jest już topowym serialem – są inne: nowsze, lepsze, równie dobre i takie, których główną zaletą jest to, że są na czasie, więc większość ludzi mniej więcej wie, o co w nich chodzi (nawet, jeśli nie oglądają).
Czyżby te brednie wyszły spod palców dorosłej kobiety?
“Seks w wielkim mieście” był super. Wtedy, kiedy leciał. To było lata temu. Jego fanki są już zdrowo po trzydziestce i wydają się nie zauważać ani upływu czasu, ani fabuły. Tzn. może te, które faktycznie oglądały i lubiły, wyniosły z tego oglądania coś sensownego (choćby miło spędzone, sobotnie wieczory przed TV).
Dla dziwnych osób (bo nawet nie wiem, czy są to kobiety – często nie sygnują swoich dzieł nawet pseudonimem czy inicjałem) piszących artykuły “o seksie” czas się zatrzymał. Mam dziwne wrażenie, że nawet go nie oglądały, a tylko wałkują jakiejś piątej wody po kisielu wspomnienia fabuły, wciskane w każdy możliwy artykuł “Cosmopolitan” jaki w życiu widziałam.
Zresztą… Charlotte zaglądała w lusterko, żeby poznać swoje ciało i zaakceptować swoją kobiecość.
Ten artykuł został napisany po to, by kobiecość zgnoić i wpędzić w kompleksy jakieś nastoletnie nieszczęśnice, które będą miały pecha trafiać tylko na tę i podobne bzdury.
A potem spotkać na swojej drodze ludzi, wyrosłych w przekonaniu, że to wszystko jest w porządku.
O ile pamiętam – choć nie jestem pewna – Charlotte z “Seksu…” zrobiła to bezpośrednio przed lub bezpośrednio po pozowaniu do wielkiego na dwa metry “portretu cipki“, który jakiś nowojorski artysta malował w serii wraz z innymi cipkami kobiet, które wydały mu się interesujące.
O jakim wzorze tu mowa?
99,(9)% kobiet nigdy do takiego obrazu nie zapozuje i nawet tego nie zechce.
~90% kobiet nigdy nie będzie tak rozwiązła jak Charlotte – która była rozwiązła, i którą różniło od koleżanek to, że była zafiksowana na szukaniu męża – podczas gdy Samantha gadała o seksie, a szukała miłości, Carrie pisała o seksie i uganiała się przez kilkanaście lat za tym samym chłopem, a Miranda nigdy nie wiedziała, czego właściwie chce. Wzory.
Znaczna większość kobiet (nie będę szaleć ze strzelaniem w procenty, ale przypuszczam, że bardzo dużo) nie potrzebuje oglądania cipki w lusterku tylko nie-gnojenia takimi bzdurami – zwłaszcza, że ten artykuł każe się rozejrzeć w tych okolicach, żeby wiedzieć, na jakim punkcie należy sobie rozwinąć kompleksy.
Autor/ka “pociesza” stwierdzeniem, że na NIEKTÓRE z wymienionych rzeczy kobieta ma wpływ.
Jaki wpływ? Może się domyć i ogolić. W innych kwestiach – kaplica, bo jej wybranek najpewniej będzie czuł do niej obrzydzenie.
Najlepiej byłoby mieć w głębokim analnym poważaniu to, co “nie podoba się mężczyznom” w kontekście przestrzeni między własnymi nogami.
Bez tego pierwszy lepszy frajer ze swoim durnym komentarzem może potraktować samoocenę dziewczyny taranem i rozbić ją na lata.
To dobre miejsce i wszystkie kobiety powinny przechowywać tam męskie gusta w tej materii.
Niestety tak nie będzie i nie jest, bo banda anonimowych i nieanonimowych kretynów robi co może, by wpędzić je w kompleksy, niechęć do swojego ciała i zamordować ich seksualność.
Nieważne, czy chcą mieć wielu partnerów, jednego jedynego, jedyną czy nikogo. Wszystkie mają jedną cipkę i nie potrzebują opinii zdegenerowanych onanistów o pedofilskich i homoerotycznych ciągotach.
Golenie się tuż przed seksem – zwłaszcza nieumiejętne golenie nieprzyzwyczajonej do takiego traktowania skóry – w wykonaniu dziewczyny, która jeszcze nie zna swojego ciała na tyle by wiedzieć, czy w jej przypadku pianka zda egzamin, czy lepszy będzie olejek, czy krem do depilacji jej nie podrażni, czy jedyną opcją w jej przypadku są antybakteryjne żele i kremy, bez których zawsze pojawi się jakieś podrażnienie czy krostka.
Bo ten tekst przecież JEST skierowany do dziewczyn, które nie uprawiały jeszcze seksu i przygotowują się do pierwszego razu, ew. jednego z pierwszych razów.
Czy nie? Może ten szurnięty “autor” mnie informuje, że powinnam golić jakąś szczecinkę, bo szykują się seksy z “większością mężczyzn”?
Jeśli mężczyzna jest tak waleczny, że boi się widoku cipki au naturel, to strach pomyśleć co by było, gdyby dostrzegł wychodzącego spod łóżka pająka, albo ducha – gdzieś tam, jak będzie po nocy do łazienki szedł…
Preferencje preferencjami, ale jak niemota nie umie ich zakomunikować, a zamiast tego ma nadzieję, że dziewczę zostanie “presją społeczną” i strachem przed ewentualnym chamskim traktowaniem zmuszone do ogolenia miejsc intymnych, to sugerowałabym poważniejsze zastanowienie się nad tym, czy ochota na seks z tym osobnikiem nie jest przypadkiem jednym z pierwszych objawów nadchodzącego udaru.
Poza tym “szczecinka” to kilkumilimetrowy zarost. Żeby go mieć trzeba się już wcześniej ogolić, więc… nadal nie mam pojęcia, do kogo skierowany jest ten artykuł.
Nie wiem też skąd te dane – że “większość” mężczyzn boi się owłosionych łon. “Większość” czyli co najmniej 51%? Kogo ujęto w ankiecie?
Wielu – tak. Bardzo wielu – owszem. Ale czy to faktycznie “większość”?
I na ile to ich preferencje, a na ile powidoki po wydepilowanym porno? Czy wbite do głów przekonanie, że tak wygląda lub/i powinna wyglądać norma jest “preferencją”? Czy mężczyźni obawiali się owłosionych cipek przed modą na hollywoodzką (całkowitą) depilację?
Depilacja to nie to samo, co golenie. Chyba każdy to wie – poza autorem/ką tego “artykułu”, pozującego na eksperta od ginekologii.
Najlepiej będzie w ogóle nie uprawiać seksu. Nigdy i z nikim.
Włosy takiego odstraszą, krostki też – a jak włoski zaczną wrastać? Jak pojawią się podrażnienia? A przecież się pojawiają, bo żeby wstrzelić się w moment, kiedy już jest gładko, ale jeszcze nie kłuje, trzeba się zabrać za seks dość szybko po goleniu, a szuranie po świeżo ogolonej skórze może bardzo łatwo spowodować podrażnienie.
Samo mycie maszynki niekoniecznie pomoże, bo trzeba się jeszcze nauczyć jej używać na dość trudnym terenie, nieporównywalnym z nogami czy pachami.
A kobieta, która już to wszystko wie i ma wprawę nie potrzebuje takiego artykułu – więc po raz kolejny: do kogo to?
Ależ nowum!
Brak higieny to nie tylko “zapach” ale i brud. W grę wchodzą resztki kiszonej krwi menstruacyjnej, pot, mocz i nie wiadomo co jeszcze. Sugerowanie, że takie warunki będą przeszkodą wyłącznie w seksie oralnym jest dość brawurową koncepcją.
Mężczyźni bardzo często zwracają uwagę na łechtaczkę w trakcie pieszczot oralnych – no łał.
Przeciętny “mężczyzna” miałby problem ze wskazaniem łechtaczki, gdyby podsunąć mu pod nos model waginy.
Tymczasem… zacytowany Jakub jest takim znawcą kobiecej anatomii i tak rozwiązłym kochankiem, że wypowiada się w eksperckim tonie o zależnościach wynikających z rozmiaru łechtaczki – śmiem wątpić.
Owszem – im większa łechtaczka, tym większy obszar stymulacji, tym więcej zakończeń nerwowych i w konsekwencji teoretycznie łatwiejszy i intensywniejszy orgazm, ale pod względem samej tylko budowy nie mniejsze znaczenie ma jej oddalenie od pochwy i…
No ciekawe informacje. Bardzo ciekawe – byłyby – gdyby ten artykuł mówił COKOLWIEK na ten temat. Nie mówi. Sugeruje wybitne znawstwo kobiecej anatomii u większości mężczyzn i nosi tytuł “Jaki widok odstrasza mężczyzn?”.
Skąd dziewczyna ma wiedzieć, czy jej łechtaczka jest “mała” czy “duża”?
Dlaczego ma myśleć, że jej rozmiar może odstraszyć partnera?
Co ma zrobić, jeśli ma małą? Pójść się powiesić? Przyjąć do wiadomości, że facet pomyśli sobie, że nie warto się starać, bo i tak będzie miała mało intensywny orgazm, a on będzie się musiał mocno namęczyć, żeby w ogóle go miała?
Oswoić się z myślą, że mężczyzna będzie miał jakieś “upodobania” względem rozmiaru łechtaczki? Uprzedzać partnera, żeby nie przeżył gorzkiego rozczarowania, kiedy zapuści się w tamte rejony? Gdzie jakieś rozwiązanie, porada? Gdzie sugestia kim jest “Jakub” i jak na niego nie trafić?
Kępka włosów.
Kępka.
Włosów.
KĘPKA WŁOSÓW NA POCHWIE.
Na POCHWIE.
Czy ten osobnik się szaleju opił, kiedy to pisał? Z jednej strony chaotyczny bełkot o rozmiarze łechtaczki, z drugiej kępki włosów na POCHWIE, które nie przeszkadzają facetom? Skąd te włosy? Ten seks to się na podłodze niezamiecionego salonu fryzjerskiego odbywa, a pani siedziała na niej gołym tyłkiem i teraz ma kępkę włosów “na” pochwie?! Wat?
Jaka “czarna ścieżka” na odbycie? O czym ten człowiek mówi?
“Włosy porastały jej odbyt” i widział to – że włosy wyrastają z odbytu, bo prześwietlił laserem pasek od stringów?
Włosy nie rosną “na odbycie”, tylko na tyłku, w – za przeproszeniem – przedziałku.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ci zabierający głos faceci nie istnieją i są wytworem szalonego umysłu anonimowego autora, ale i tak poziom absurdu jest niesamowity.
Na deser zostawiłam sobie coś cudownego. Istne crème-de-la-crèmee, mistrzostwo świata i nie wiem co jeszcze.
Gdyby nie to, artykuł nie osiągnąłby inspirującego mnie poziomu pojebania.
FARTUSZEK HOTENTOCKI!
W życiu o czymś takim nie słyszałam, więc w te pędy pognałam czym prędzej uzupełnić wiedzę. I znalazłam. Prawdziwe cuda.
Oczywiście to też bzdura – wystające wargi sromowe mniejsze to element normalnej budowy kobiety. Mówić, że to fartuszek hotentocki można dopiero, kiedy te elementy anatomiczne mają kilkanaście centymetrów długości, utrudniają życie i kompletnie uniemożliwiają niektóre czynności – jak np. jazdę na rowerze. To skrajnie rzadkie przypadki, zwłaszcza na naszej szerokości geograficznej.
Szczerość “Czarka” przewspaniała. Cudowna wręcz. Obrzydza go wizja widok kobiety, która (teoretycznie) może czerpać znacznie większą przyjemność z seksu niż te, u których wargi sromowe mniejsze – a więc najprawdopodobniej i rozgałęzienia łechtaczki – są większe.
Zapewne najlepiej byłoby, gdyby partnerka “Czarka” była gładką dziurą, najlepiej w formie łatwej do ukrycia pod łóżkiem latarki.
Cóż za martwica mózgu skłania do używania specjalistycznych, nikomu nieznanych pojęć na określenie elementów anatomicznych, które istnieją tylko w wyobraźni autora, bo nigdzie indziej (poza ew. internetem) ich nigdy nie zobaczy?
W jakiej rzeczywistości alternatywnej żyją owi “mężczyźni”, którym tylko pieczywo i obrzydzenie w głowie? I fartuszek hotentocki!
FARTUSZEK HOTENTOCKI…
Znowu zapomniałam słowa, które określa nieistniejącą rzecz/istotę/zjawisko, która zostaje powołana do życia i zaczyna wpływać na ludzi przez to, że bezkrytycznie wierzy się w jej istnienie. Kołacze mi coś a’la kryptyda i tulpa, ale wydaje mi się, że mam na końcu języka coś socjologicznego…
Nie, nie przypomnę sobie.
Anyłej.
W każdym razie TO jest problem.
W kontekście tego jednego artykułu… niby żaden problem. “Ktoś” sklecił na kolanie jakieś bzdury, które powinny wylądować w koszu… ale jednak wylądował na poczytnej, choć marnej stronie internetowej. Większość pewnie złapała się za głowę na widok tych głupot – ale część nie. Ta część utwierdza się w przekonaniu, że normalna cipka jest nieładna, że jakiś Czarek czuje na ich widok obrzydzenie i to zupełnie w porządku, że dzieli się nim ze światem…
A potem jeden jełop z drugim mówi coś takiego swojej dziewczynie. Albo jedna idiotka z drugą czują potrzebę publicznego zaznaczenia, jak obrzydliwym musi być posiadanie takiej cipki.
To nie koniec atrakcji – skądże.
Jakby ktoś miał wątpliwości, to może skoczyć i sprawdzić wyniki, jakie daje “fartuszek hotentocki” w google.
Co tam znajdzie?
Znajdzie – za przeproszeniem – czystą korozję dekla.
Moim osobistym faworytem jest wikipedia, której niby nie traktuje się jako rzetelnego źródła wiedzy.
Tylko że po pierwsze: wszyscy to robią, a po drugie: alternatywy są jeszcze gorsze. W topie jest cholerny papilot (nawet dwa razy, ale za bardzo ciachnęłam screena) i dowód na to, że ten idiotyzm ma już kilkanaście lat – ktoś używał tego określenia już w 2004 roku.
Z serwisu wylecz.to dowiaduję się, że…
“Największym kłopotem bywa wspomniany już wcześniej dyskomfort, poczucie wstydu i lęku przed zbliżeniem. Brak akceptacji własnego ciała jest najczęstszą przyczyną dla której kobiety decydują się na zabieg kosmetyczny. (…) W kulturze europejskiej uznaje się zwykle, że wargi sromowe mniejsze nie powinny przekraczać wielkością otaczających ich od zewnątrz warg sromowych większych. ”
Link do tego atrykułu wygląda tak: http://wylecz.to/pl/CHOROBY/ginekologia/ fartuszek hotentocki duze-wargi-sromowe-mniejsze.html#
Wystające wargi sromowe mniejsze są CHOROBĄ.
Czy w ogóle można mówić o “braku akceptacji własnego ciała” w momencie, kiedy wszyscy dookoła mówią, że to ciało jest nieładne/obrzydliwe/nie-takie-jak-powinno-być?
Na czym takie nastoletnie dziewczę (albo i już-nie-nastoletnie) czytając te bzdury ma sobie zbudować tę akceptację? Na ślepym uporze? Na przekorze? Gdzie wyjaśnienie, że większość kobiet ma wystające wargi sromowe mniejsze, i że to wcale nie jest “fartuszek hotentocki”?
Gdzie informacja, że u części kobiet z niewielkimi na przestrzeni lat wygląd okolic intymnych się zmienia – i to nie dlatego, że robią sobie piercing i preferują “różnorakie, w tym niebezpieczne zachowania seksualne“?!
Gdzie informacja o tym, że wystające wargi sromowe mniejsze zwiększają poziom satysfakcji seksualnej (o ile oczywiście kobieta nie jest okaleczona przekonaniem, że coś jest z nią nie tak i jej cipka jest chorobliwie obrzydliwa)?
Gdzie informacja o tym, że powikłania po “zabiegu” mogą skutkować spadkiem wrażliwości i brakiem czucia? Gdzie informacja, że udany “zabieg” skutkuje zmniejszeniem wrażliwości na bodźce, bo właśnie to jest jego celem = zmniejszenie powierzchni stref erogennych na ciele kobiety.
Btw. przez lata preferowałam “różnorakie, w tym niebezpieczne zachowania seksualne“, a WM mam nadal małe i “schowane” – więc o ile pani nie ma na myśli przypinania sobie do cipki 10-kilogramowych siatek z zakupami i codziennego spacerowania z nimi dookoła bloku przez kilka lat (choć może ma – czort ją wie, uchowaj borze przed precyzyjnym formułowaniem myśli), to ta zależność nie istnieje i samymi zachowaniami (bez predyspozycji) bujna cipka zbudowana nie jest.
Z toksycznego blogaska, rzekomo traktującego o psychologii i seksuologii dowiaduję się, że…
Nawet rzekomi specjaliści chętnie sięgają po kompletne bzdury, rozszerzając i zakłamując znaczenie pojęć, o których reszta świata nie słyszała w takim kontekście… wszystko to w ramach forsowania tezy o istnieniu problemu pt. “fartuszek hotentocki”, którego nie ma.
Jeśli jakiejś kobiecie kształt i rozmiar jej warg sromowych nie odpowiada i utrudnia cokolwiek, to “nie odpowiada” jej to na takiej samej zasadzie, jak mogą jej “nie odpowiadać” zbyt małe lub zbyt duże piersi, zbyt wąskie usta, odstające uszy czy garb na nosie.
Dlaczego tylko wargi sromowe mniejsze są tak uparcie kwalifikowane jako wada budowy i choroba? I dlaczego głównie w Polsce i ew. tej części Afryki, która wychodzi z założenia, że konająca w męczarniach, okaleczona dziewczynka to mniejsze zło niż kobieta zdolna do orgazmu?
Wyniki prowadzą mnie do for i artykułów o jakichś gnojach, którzy powiedzieli dziewczynie, że jej cipka wygląda “dziwnie” lub jest “obrzydliwa” – to nie jest problem kobiecej anatomii, tylko sadystycznych skłonności tych palantów.
Sugerowanie kobietom rozwiązywania tego problemu kosmetyczną amputacją części cipki gra w tej samej lidze co rozwiązywanie problemów z przemocą domową polegające na informowaniu ich, żeby nie drażniły misiaczka i przyuczały dzieci do tego samego.
“W naszej kulturze o tzw. fartuszku Hotentotek mówi się niekiedy jako o przerośniętych wargach sromowych mniejszych. Jednak o przerośnięciu jest mowa zazwyczaj wtedy, gdy odległość pomiędzy podstawą, a krawędzią warg sromowych wewnętrznych wynosi więcej niż 4 centymetry. (…) Część kobiet nawet nie wie, że posiada fartuszek Hotentotek, bo nigdy nie odczuwały z tego powodu większego dyskomfortu, więc się nad tym nie zastanawiały. (…) Co ciekawe, fartuszek Hotentotek wydaje się bardziej przeszkadzać kobietom niż ich partnerom. Wielu panów lubi „skrzydełka motyla”. Sądzą nawet, że przyczyniają się one do zwiększania ich doznań seksualnych w trakcie pieszczot i stosunku.”
No nie.
W “naszej kulturze” niewiele mówi się o Hotentotkach (kobietach z tego kręgu etnicznego), za to mówi się chętnie i sporo o ludzkiej seksualności – mimo że poziom wiedzy na ten temat jest porównywalny z tym, co mogłaby sobie wydumać para ludzi, od wczesnego dzieciństwa żyjąca na bezludnej wyspie, w całkowitym odcięciu od świata.
Chociaż nie… koncepcje nastoletnich onanistów, wypisujących po internetach swoje fantazje o tym, jak kobieta wyglądać powinna są jeszcze głupsze.
& szukałam, szukałam i nie znalazłam żadnego źródła, które podawałoby jakąkolwiek konkretną wartość w jakiejkolwiek jednostce, więc nie wiem skąd pani wzięła te 4cm – prawdopodobnie z linku w wikipedii, gdzie w jednym z DWÓCH opisanych przypadków jest mowa o wargach sromowych mniejszych wystających na 2 palce – czyli 4,45cm. Wszędzie indziej jest to długość powodująca dyskomfort u kobiety (lub obrzydzenie wybitnie wrażliwego estetycznie partnera).
Źródła brak, więc zakładam, że go nie ma – a przypuszczenie swe buduję na tym, że rzekoma seksuolog chwilę później twierdzi, że kobieta może NIE WIEDZIEĆ, że ma bujne labie (wargi mniejsze), co musi się opierać na założeniu, że ów wyimaginowany fartuszek hotentocki jest tak mały, że można się nie zorientować, lub że owa “część kobiet” nigdy się nie myła, ani nie próbowała stosować żadnych środków higienicznych zwiększających komfort w czasie okresu.
Ostatnie trzy zdania również są… bardzo interesujące.
Gdzie te kobiety, które chcą się kroić w tamtych rejonach nie dlatego, że ktoś im coś powiedział?
Dlaczego seksuolog nie wie, że większe strefy erogenne równają się większej intensywności i przyjemności doznań?
Dlaczego podpiera się zdaniem “wielu panów”?
Dlaczego ten tekst brzmi tak obło i jakby jednym z jego głównych celów było nie urażenie obrzydzonych wrażliwców?
Co czytamy w angielskiej wikipedii:
“Labia may also be shaped by intentional labia stretching, usually done by an older aunt on girls beginning at the age of five, a practice that formerly fell into the category of Type IV female genital mutilation. In 2008, The World Health Organisation reclassified the practice as a body modification due to a perceived lack of harm and a reported much more positive perception of women’s sexuality by those who practice it.”
~ “Wargi sromowe mogą zostać ukształtowane przez celowe rozciąganie, zwykle przeprowadzane przez starszą ciotkę na dziewczynkach w wieku od lat pięciu – praktyka ta początkowo została skategoryzowana jako okaleczenie kobiecych genitaliów typu IV, jednak w 2008 roku WHO zweryfikowała to i sklasyfikowała te działania jako modyfikację ciała ze względu na brak możliwych do zaobserwowania uszkodzeń i doniesienia o pozytywnym wpływie tychże praktyk na doznania seksualne kobiet, które je stosowały.”
Koncept starszej ciotki naciągającej genitalia małej dziewczynki jest… ehm, ale zakładam, że skoro w dalszej części jest mowa o kobietach, które na skutek rozciągania warg mniejszych zyskały większą satysfakcję ze swojej seksualności, to mowa o dorosłych kobietach, które dokonały tej modyfikacji w dorosłym życiu i miały porównanie, a nie o dziewczynkach, które nie miały wyboru, czy czy chcą, żeby ktoś cokolwiek im naciągał, czy nie.
Czego dowiadujemy się z polskiej wikipedii?
Na samym wstępie, że:
“Opisywano przypadki, w których przerośnięta tkanka pogarszała jakość życia, podrażniania podczas chodzenia, siedzenia, menstruacji, defekacji i mikcji, utrudniała również zabiegi higieniczne, a także stosunki płciowe. (,,,) wada taka wywołuje u dziewczyny stres, zagraża prawidłowemu rozwojowi emocjonalnemu, może prowadzić do zaburzeń psychicznych i wymagać konsultacji lekarza takiej specjalności”
Kliknęłam w źródło, przeczytałam i dowiedziałam się, że owszem – opisano DWA takie przypadki. DWA.
DWA – jedna nastoletnia pacjentka borykała się z w/w problemami i nie miała żadnego życia seksualnego, druga zadeklarowała brak masturbacji w/w problemy i jakieś problemy ze stosunkiem, acz brak informacji, czy owym problemem nie był przypadkiem partner-palant.
& nie – to nie “wada” wywołuje stres, zagraża rozwojowi emocjonalnemu i może prowadzić do zaburzeń psychicznych. Nie “fartuszek hotentocki”, którego nawet nie mają.
To autorzy-takich-tekstów-palanci i inni-palanci, rozmiłowani w body shamingu i wychodzący z założenia, że należy zachęcać kobiety do odczuwania nienawiści do swoich ciał wywołują stres, zagrażają rozwojowi emocjonalnemu i konsekwentnie serwują zachowania, które mogą prowadzić do zaburzeń psychicznych. I wymyślają jakiś fartuszek hotentocki… dlaczego?
Oj i można dowiedzieć się czegoś nowego. To znaczy, że każdy ma być z takiej samej formy? Hmmmmm I każdemu facetowi musi się ;odobać to samo? A tak najlepiej to zacząć znajomość od obejrzenia krocza znajomej by na wstępie ustalić czy nadaje się jako partnerka. Co tam jej sposób bycia, elokwencja, wygląd, czy się wspólnie dobrze spędza czas i czy seks jest wspaniały. Już wyobrażam sobie zawiedzionych pobratymców facetów którym się wydawało, że jest super, a tu ktoś im tłumaczy, że ich związek nie powinien istnieć a seks nie powinien dawać przyjemności gdyż kawałeczek ciała jest taki czy inny. Ale też może u kogoś jest fatalnie, ale dojdzie do wniosku, że wszystkie wymiary waginy są odpowiednie więc MUSI być szczęśliwy. Tylko autor nie podał w milimetrach, a choroba wie jakie są te własciwe. ;)
Kurwa, po 40 latach takie olśnienie. Mam fartuszek 😂😂😂😂😂😂😂
„Wszystkie mają jedną cipkę i nie potrzebują opinii zdegenerowanych onanistów o pedofilskich i homoerotycznych ciągotach.”
Mężczyźni to zdegenerowani onaniści o pedofilskich i homoerotycznych ciągotach? ( ಠ_ಠ)
A mowa była o mężczyznach, czy o szafującym eksperckim tonem wszawym artykuliku, w którym wtrąca się mimochodem coś o “nieproblematycznych kępkach włosów na pochwie”?
Masz aż taki problem z czytamiem ze zrozumieniem oraz z rozumowaniem?
W tych artykułach nie chodzi o ukazanie faktycznych preferencji mężczyzn, tylko jest to odpowiedź na bardzo częste komentarze i artykuły kobiet dotyczących męskiego przyrodzenia. Nie raz się spotkałam na różnych forach z postawą kobiet, że wolno im obrażać i wyśmiewać rozmiar penisa, kobiety nabijają się z mężczyzn, którzy deklarują długość członka w okolicach 13-17 cm komentując je jako “małe bezużyteczne fiuty’. Gdzie taki rozmiar jest zupełnie normalny i może normalnie dawać satysfakcję seksualną. Sama mam partnera, który bardzo długo miał kompleksy bo myślał, że ma małego penisa, a jak setki razy mówiłam mu że jest wystarczająco duży i piękny to myślał, że się nabijam, a dobrze postawiony spokojnie ma 18 cm, ale jego pierwsza partnerka wyśmiała go że ma mniej niż 22cm to ma penis jak dziecko. Oczywiście metoda ataku i obrażania nie jest ani godna ani sprawiedliwa i jest równie krzywdząca, zwłaszcza dla młodych ludzi, ale w sumie im się nie dziwię, że taka dyskusja rozwinęła się w internecie. Co więcej jak już się poczyta na różnych forach to większość mężczyzn deklaruje ogólną miłość do kobiecych muszelek wychwalając różne kształty i kolory (byle tylko higiena jest zachowana), a kobiety ciągle bardzo często wyśmiewają penisy, które nie mają pornograficznych rozmiarów, rzadko która napisze, że lubi penisy średnie lub małe. Dla zakompleksionych kobiet jest mnóstwo grup wsparcia i artykułów takich jak Twój, które je pocieszają i nastawiają zdrowo, a dla zakompleksionych chłopców/mężczyzn już nie. W ogóle zauważyłam, że cały ruch body positive jest skierowany bardziej do kobiet, a mężczyzn pomija. Są plakaty i reklamy z puszystymi modelkami, które są piękne, ale nie ma miejsca dla puszystych mężczyzn. To wszystko jest bardzo niesprawiedliwe.
Odpowiedź mi się skasowała. Cóż, przeznaczenie, może innym razem mi się uda.
Ale masz ból dupy :D
Mam. I jeszcze mi go dokładasz takim bolesnym komentarzem. Serca nie masz!
D Z I Ę K U J Ę za ten post!!!
Dobrze napisana analiza, cieszę się, że w ogóle istnieje taka w internecie. Jako nastolatek mogę powiedzieć, iż często spotykam się z właśnie takimi stereotypami, przez które wielu moich rówieśników potrafi zachowywać się po prostu okrutnie. Każdy może posiadać swój gust i preferencje, ale w momencie, w którym kochasz jakąś osobę – to jak wyglądają jej narządy intymne naprawdę nie ma znaczenia, jeśli odejmie się oczywiste zasady higieny osobistej. Uważam, że świadomość na ten temat przede wszystkim ludzi młodych, a co dopiero starszych, powinna być zdecydowanie większa, bo coraz częściej widzę, że idioci zatracają się między własnym skrajnym zdaniem, a zwyczajną nauką na ten temat. Na szczęście body positive jest w modzie już nie tylko odnosząc się do wagi, figury, ale także co do takich spraw, więc mam nadzieję, że będzie takich niewiarygodnie debilnych źródeł coraz mniej. Pozdrawiam serdecznie pana Czarka i mam nadzieję, że wyleczy kompleksy własnej męskości, nim napisze kolejną bzdurę.
Mądry i dojrzały nastolatek z Ciebie.
Ja jestem milosnikiem Fartuszkow hotentockich, tzw. buleczki sprawiaja mi wrazenie jak bym mial jakas mala dziewczynke przed soba co mni eani ani nie rusza, Cipka z duzymi wargami daje mi mozliwosc przyjemnieszych pieszczot i napewno zadawala partnerke :) Te Cale obcinanie Warg to jest jakas chora prpaganda, to jest jak obrzezanie, w Afryce sie obcina malym dziewczynkom ze wzgledu na to zeby niemialy przyjenosci z sexu co zatym idzie niebeda sie puszczaly z innymi a faceci je rzna kiedy i jak chca i wazne dla nich zeby One rodzily i rodzily , jestem zly na tych co namawiaja Kobiety do takiego czynu samookaleczenia i jeszcze im wmawiaja ze to jest “piekne”
chora propaganda to są twoje teksty o bułeczce
Dziękuję za ten artykuł. Z większości artykułów na temat mniejszych warg sromowych wystających poza te większe, niezależnie od ich rozmiarów, to zawsze fartuszek hotentocki i że to choroba, obrzydliwość. Od samego nazywania tego chorobą można nabawić się kompleksów. Już prędzej na forach wśród podobnych komentarzy znajdzie się też kilka wypowiedzi twierdzących, że to normalne. Osobiście poczułam się lepiej po przeczytaniu tego artykułu (co nie zmienia faktu, że gorzej poczułam się dopiero dowiadując się z internetu, że “jestem chora”).
Pytanie, kto te artykuły pisał. Raczej nikt normalny
Autorko, podajesz w swym tekście moje słowa wyrwane z kontekstu, do tego bezzasadnie podważasz moje kompetencje, obrażając mnie tym samym, a zdaje się, że nawet nie przeczytałaś mojego tekstu w całości lub umknęło Ci jego przesłanie.
Jedna krytyczna opinia na temat jednego tekstu, wygłoszona przez na wpół anonimowego internautę nie powinna “podważać pani kompetencji”.
O tym, czy cokolwiek zostało wyrwane z kontekstu każdy może zdecydować we własnym zakresie. Jak ma pani pod ręką jakieś poważniejsze od Czarka z papilota źródło, które z każdych wystających warg mniejszych robi “fartuszek”, to z przyjemnością skoryguję ten fragment.
Pewnie ma Pani tzw.bułeczkę i ktoś kiedyś powiedział coś przykrego, prawda?