Są na świecie miejsca mroczne i tajemnicze, krańce świata w które prawie nikt nie zagląda, choć tkwią tam nieodkryte skarby.
Jedni nurkują na rafie koralowej, inni wyruszają w podróż na Biegun Południowy – ja przeczytałam artykuły o modzie na wizażu…
Proszę państwa, oto chaos!
Sarah wygląda jak własna babcia! Czyli… lekko licząc – zdaniem autorki tego artykułu – tak wygląda kobieta osiemdziesięcioletnia.
Fuj, fuj! Wygląda tak staro, że nie mogę uwierzyć, że nie nosi pantalonów!
+ wspominanie o “Carrie BradAshaw” w serwisie, który co najmniej 75% artykułów kopiuje z Cosmopolitana (któremu Carrie jest boginią) wygląda średnio.
Czyżby słowo “sznyt” ostatnimi czasy zaczęło funkcjonować samodzielnie i już nie potrzebuje przymiotnika?
Zresztą jaka tam ona “oficerska”? Styl huzarski jeśli już – szanujmy historię.
Artykuł niby nie najgorszy, ale jak ten czarny wór odcinany POD BIUSTEM może podkreślać wcięcie w talii i “nadawać lekkości baletnicy”?!
Chyba że chodziło o zakonnicę… – ale i to raczej nie, bo ręce gołe.
Chociaż może? Jakaś “nieznośna lekkość habitu” – te klimaty?
Nie wiem, który element tego komentarza bardziej mnie zachwyca – wszystkie nie mają sensu.
Wygodne ubrania to mężczyźni lubią na sobie – co do kobiety, to standardowy, wizażowy Misiak dba tylko o to, żeby cycem nie świeciła i z gołą dupą nie latała między ludźmi – ten worek nie spełnia obu tych warunków.
Misiaka niestandardowego, potrzebującego kobiety w celach reprezentacyjnych też to nie zadowoli, bo i seksapilu też nie doda.
Porównanie do Coachelli też bardzo dobre – na pewno mnóstwo czytelniczek tego artykułu bywa regularnie w Kalifornii i gościło na tym festiwalu. Nawet sprawdziłam to w google images i nie: panie hasają tam w kolorowych, zwiewnych wariacjach etno-folk-hippie, nie wybierają czarnych, krótkich szlafroków na Coachellę.
Jednym słowem: unikaj!
Drugim słowem: możesz go kupić w Guess za 209zł
Kup, ale nie zakładaj, bo tylko podkreśli zwały tłuszczu.
Nikt chyba nie ma najmniejszych wątpliwości, że jedynym celem takiego “artykułu” z pokazem slajdów, w które klikają tylko najwięksi twardziele i wariaci jest reklama konkretnych produktów.
Dziwny pomysł, by w takich warunkach prezentować przed elementem garderoby jako takim, jednocześnie prezentując konkretny produkt.
Jaki tu może być morał? “Kup, ale nie noś.”?
Odnoszę wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie. Grube i mięsiste tkaniny modelujące sylwetkę? Od kiedy? Gdzie? Nigdy nie widziałam.
Jeśli brzuch jest konkretnych rozmiarów to owszem – sztywna tkanina będzie wyglądać lepiej niż cienka, opinająca i eksponująca bębenek, ale jeśli faktycznie mowa o “brzuszku”, to gruba, mięsista tkanina zagwarantuje optyczne powiększenie tego zaokrąglenia o 10, przy odrobinie szczęścia może nawet o 15 kilo.
Nawet ta modelka z prawdopodobnie nienaganną figurą wygląda w tej szarej plandece, jakby ostro podjadała przez ostatni kwartał.
Za te same pieniądze można przykryć dwie Dacie kombi.
Spodnie z falbanką.
Spodnie
z
falbanką
⚫
Kwestia gustu – tak jak moja fascynacja suknią obraną w kwiecie cmentarne, ale nie kojarzę, by kiedykolwiek, gdziekolwiek modne było wypychanie sobie spodni tak, żeby stworzyć iluzję obecności oponki tłuszczowej, której w rzeczywistości tam nie ma.
Wkładanie koszuli w spodnie z wysokim stanem? U dziewcząt powyżej trzeciego roku życia?
Dodatkowo pani na zdjęciu ma na sobie bluzkę, której nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie wciskał w portki.
To nie jest kimono.
To jest szlafrok.
Ten szlafrok nie przypomina kimona.
Jedyna uniwersalność tego cuda przejawia się w tym, że będzie równie beznadziejne na każdą okazję i do każdego ałtfitu. Nie przyda się nawet do narzucenia na siebie po kąpieli, bo prawdopodobnie nie jest ani ciepłe, ani wygodne, ani wiązane, jak na szlafrok przystało.
Nie sądzę, by ta szmata nadała elegancji czemukolwiek. To jest ciuch, w którym Halina z trzeciego piętra lata rano po bułki – i jakby co, to po zakupie Halina i tak będzie górą, bo kupiła swoją podomkę trzy razy taniej.
Może faktycznie spędziłam pod kamieniem za dużo czasu, ale kiedy modne stało się zakładanie kurtki pod marynarkę?!
DWIE kurtki? To się w ogóle da zdjąć potem? Ta zewnętrzna to chyba tak ze dwa rozmiary większa być musi, bo się przecież nie dopnie…
Kto się tak ubiera?!
Ramoneska pod płaszcz? Może jeszcze majtki na dżinsy, Superman style…
Ta kobieta wygląda strasznie.
Płaszcz, sandały i kuse gacie – jakby tego było mało, to jeszcze doprawione tym ohydnym pasiskiem, który w innych okolicznościach byłby w porządku… ale tak?
Nie pozwala mi myśleć o niczym innym jak tylko o tym, jak koszmarnie niewygodne to musi być.
Za to idealne pokazuje przykład kompromisu: jeśli nie chcesz mieć talii osy i wyprostowanej sylwetki w gorsecie ani nosić modnego wąskiego paska, to kup sobie szeroki – jest nawet bardziej niewygodny od gorsetu, nie jest sexy, nie modeluje talii, nie prostuje sylwetki, ale za to możesz zapiąć go na płaszczu i wyglądać jak debil za jedyne osiem dych. No chyba warto.
“Optycznie wyszczuplona sylwetka” i “drapieżny” look.
Co to są “puszki”?
Bo żyłam ja sobie w głębokim przekonaniu, że to takie coś, w co się szczelnie owija piwo albo coca-colę przed sprzedaniem.
Mają embargo na słowo “pompon”?
Wieczyste, czy będzie obowiązywać do momentu, kiedy język polski przyjmie te obrzydliwe snejkersy?
Jest przecież piękne, staropolskie słowo określające ten typ obuwia: “adidasy” – czemu od niego odchodzić? Bo jest jednocześnie niewybaczalnym produkt plejsmentem nawet, kiedy Adidas akurat nie płaci?
To wygląda jak jakaś choroba skórna.
Może bez tak wielkiego zbliżenia prezentuje się lepiej, ale te odrapane płaty z prześwitującymi spod spodu paznokciami ani nie wyglądają “luksusowo” ani nie przypominają tatuaży. WTF w ogóle…
Z tym tekstem byłoby wszystko w porządku gdyby nie dotyczył studniówki.
Studniówki – imprezy na którą idą dziewczyny w wieku 18-19 lat.
Część z nich uprawia seks, ale bez przesady, pitolenie o tajemnicach ich sypialni w artykule o kieckach?
Tym bardziej, że kilka slajdów dalej…
…staje się jasne, że autorka tekstu w pełni zdaje sobie sprawę z tego, że pisze do dziewczyn około osiemnastoletnich – implikując, że regularne bzykanie w tym wieku jest zupełnie normalną sprawą (ale tylko pod warunkiem, że się je ukrywa!), ale pokazanie się na balu maturalnym w zupełnie stosownej na tę okazję sukience koktajlowej – to już przegięcie!
To jest halka.
H-a-l-k-a.
Latanie w samej halce wiosną skończy się przewianiem wszystkiego. I odmrożeniami. I poparzeniami słonecznymi.
Moda sposobem na wyrażenie indywidualności – dlatego właśnie piszę artykuł o tym, które trendy warto porzucić, a którym należy hołdować, indywidualizm mnie do tego goni.
Czemu ta kobieta tak się uczepiła tej Coachelli? Była tam czy co?
Żaden z kapeluszy na zdjęciu nie jest fedorą, a siadanie gołą dupą na trawie nie jest najlepszym pomysłem w żadnej strefie klimatycznej.
Kolejny podpis w którym ciężko wybrać to, co najbardziej nie pasuje do zdjęcia.
Dziewczęcy look?
Gdyby nie głowa, to wyglądałaby jak Roman, hydraulik, wielbiciel hawajskich koszul.
Subtelne róże?
Ani one delikatne, ani drobne, ani ledwo widoczne. Bardziej nachalnie mogłoby być chyba tylko jakby były dwa razy większe i krwistoczerwone.
Sportowy look?
Jw. Roman.
Od kiedy to wielkie, wiszące, sztywne, dżinsowe pory to strój sportowy?
Bluzka ma temperament!
A spodnie są charyzmatyczne…
20. “Suknie ślubne do 500zł” (link & link), tekst: Anna Konieczyńska
Suknie ślubne do 500zł! – np. ta po lewej za 529zł, lub ta po prawej, za 519zł…
Spodoba – pod warunkiem, że babcia jest niewidoma.
To, że coś jest koszmarnie brzydkie nie czyni go automatycznie skromnym – i ani jedno ani drugie nie jest równoznaczne z tym, że przypadnie do gustu czyjejkolwiek babci.
Tak proszę państwa. To jest zdjęcie pierścionka.
Skromny, ale piękny – prawda?
Oto i dowód na to, jak bardzo pani autorka wierzy we własne słowa “moda powinna być sposobem na wyrażanie indywidualności“.
Wielu osobom ta indywidualność służy, bo obowiązkowo umieszczają tę kieckę we wszystkich zestawieniach “koszmarnych”, “nietrafionych” i “brzydkich” oskarowych kreacji.
Piękne to jest.
16 lat minęło a ja nadal nie rozumiem, co im się w tej sukience nie podoba. Może jakby kija indywidualizm z (…) wyjęli, to by im się poprawiło.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o chodzeniu na śledziki z przyjaciółmi. Chyba, że ewentualnie na połów…
Ten śledzik to podobno przedwigilijny obyczaj – zatem obuwie wprost idealne na grudzień.
Btw. czy ja czegoś nie rozumiem?
Panuje aż taka swoboda interpretacji, że “kimono” to każdy sweter na zapinanie bez guzików?
Jak tak po googlach patrzę to ani do kimona damskiego, ani karatowego nie podobne. Rozumiem jeszcze czemu i po co takie określenie zawędrowało ku szlafrokom, które ubiera się jak podpaskę: najpierw jedno skrzydełko, potem drugie + wiązanie.
Ale tu? To już te gacie mają więcej wspólnego z kimonem niż koszula bez guzików.
W którym miejscu to jest złote?
Chociaż z drugiej strony – to nawet nie “korona” tylko wianek, więc…
Czuję fizyczny ból na myśl o wyplątywaniu tego z włosów.
A dowcip polega na tym, że Królowa Śniegu nie miała żadnych uczuć – dlatego była Królową Śniegu.
Kiedy Kaj poczuł w sercu Królową Śniegu nie czuł nic… Tak że to raczej taki średnio pożądany stan.
Celny tekst, świetny styl (wiem, że to brzmi jak z poradnika “Jak pisać komentarze”), ale nie umiem tak dobrze spuentować, jak Ty. ;) Prawie nigdy nie czytałam artykułów na Wizażu. Przeglądałam forum, ale jak tam dotarłam, było już zmonopolizowane i nie znalazłam miejsca dla siebie. Teraz już nie zaglądam, ale mimo wszystko to portal, z którym marki się liczą, nie do końca taka ciemna czeluść. Czasami szukam w wyszukiwarce recenzji na KWC, na inne aktywności szkoda mi czasu. Sukienka Bjork zawsze mi się podobała, a seakersy to dla mnie trampki albo tenisówki. ;)
Raczej jak z poradnika “jak nie pisać komentarzy”.
Po takim wstępie to się już chyba odruchowo ma ochotę nawet nie patrzeć na dalszy ciąg w obawie przed reklamą masażerów, bo przeważnie świadczy to o tym, że autor stosuje metodę “kopiuj-wklej” – więc można powiedzieć, że zaczęłaś bardzo brawurowo.
Na szczęście nie poddałam się temu odruchowi i przeczytałam dalszy ciąg.
To ciemna czeluść nie ze względu na to, że nikt tam nie zagląda i nikt się z nim nie liczy – ale to inna, dłuższa historia.
(Dla mnie snickersy to batony i nawet, jeśli jestem w stanie po chwili wywnioskować sobie z kontekstu, że chodzi o niepłócienne obuwie sportowe, to i tak… jak zacznę przy znajomych coś opowiadać o sneakersach, to na 99% skończy się żartami o batonach, ew. wspomnieniami o kupowaniu “adidasów” , a tymczasem ja na pewno zapomnę, po co w ogóle zaczynałam rozmowę o butach.)
?
Piękne uczesanie Królowej Śniegu! A spodnie z falbanką jakoś mnie rozbawiły :)