Let’s kill Roseanne!

0
(0)

Z pewnym zainteresowaniem obserwowałam nie tak dawną – choć już mocno przejrzałą – aferę z odtwórczynią głównej roli w serialu “Roseanne”.

To było całkiem interesujące, choć nie kojarzę ani jej ani serialu.

zdj. (edytowane) amazon.com

Napisała parę okropnych tweetów, internet się wściekł i została medialnie zrównana z glebą, a długo zapowiadany powrót serialu został anulowany.

Nie znałam tej kobiety nawet na poziomie kojarzenia jej wypowiedzi, śledzenia plotek na jej temat – w ogóle tego nie kojarzyłam.

Przez moment zastanawiałam się, czy nie napisać na ten temat, ale zrezygnowałam uznawszy, że skoro wszystko miałoby się zamknąć w obrębie jednego akapitu, to lepiej sobie darować – teraz żałuję, bo wtedy miałam wszystko pod ręką, a teraz muszę polegać na swojej pamięci (to wszystko jest do odkopania, ale nie będę się w tym zagłębiać, bo chcę tylko o tym wspomnieć na marginesie).

Nie wiem, czy jest rasistką, ale po zapoznaniu się z tym, co wtedy zobaczyłam nie mam wrażenia, by to było kluczową kwestią.

Ciekawsze jest coś innego.

Otaczają ją ludzie. Nie jest architektką czy kasjerką w banku – nawet w takich miejscach najprawdopodobniej byłaby otoczona ludźmi, którzy w większym lub mniejszym stopniu by ją poznali, ale w takim fachu istniałaby mała szansa, że całkowicie odcinała życie osobiste od służbowego, pracowała sama, nie integrowała się z kolegami i nikt wiele o niej nie wiedział.
Jednak jest aktorką. Robota momentami 24/7, a dookoła cała masa ludzi, w jej przypadku pewnie sporo podwładnych, którzy na pewno całkiem nieźle ją poznali – do tego stopnia, że co najmniej kilkadziesiąt osób (a pewnie więcej) dokładnie wie, czy jest rasistką i chamką, czy nie; czy ma histeryczny charakter; czy leki, które bierze wpływają na jej osobowość i tak dalej. Jej menadżer na pewno wie.

I tu pierwszy zgrzyt – bo leki okazały się istotną kwestią.

Oświadczyła, że nie w pełni odpowiada za swoje teksty, bo nie kontroluje się pod wpływem leków, które bierze.
Czy to brzmi wiarygodnie? Nie.
Czy to możliwe? Tak.
Co więcej – lek, który bierze ma w ulotce informację o tym, że jednym z częstych skutków ubocznych jest zmiana charakteru, zachowania, które “normalnie”, w okresie nie przyjmowania leku zupełnie nie pasowałyby do tej osoby. W tej medialnej nagonce nie miało to oczywiście żadnego znaczenia. Więcej nawet – koncern farmaceutyczny, ten sam, który umieścił na ulotce tę informację zakpił z niej oświadczeniem, że rasizm nie jest skutkiem ubocznym żadnego z produkowanych przez nich leków. Skłamali. Bez względu na to, co było przyczyną JEJ zachowania, skłamali, bo wiele osób, przyjmujących ten lek DOŚWIADCZA tych skutków ubocznych.
Jak na mój gust rasistowskie teksty w wykonaniu osoby, która rasistką nie jest całkiem nieźle wpasowują się w ramy “niecharakterystycznych dla danej osoby zachowań”.

Nie świadczy to o tym, że rasistką nie jest, ale daje solidne podstawy do podejrzeń, że nie o to chodziło. Nie o żadną mityczną “winę” i “karę” a o lincz i satysfakcjonowanie tłumu.

Całą masę kolejnych przesłanek, pozwalających na skłanianie się ku tej teorii można było znaleźć właśnie na jej twitterze, który sprawia wrażenie PEŁNEGO tweetów o – ujmijmy to enigmatycznie – “dziwnej” treści. Rasistowskie pojawiały się i rok, i dwa i trzy i prawdopodobnie przez cały czas – niektóre w odpowiedzi na jeszcze gorsze wiadomości, więc może poniekąd ironiczne, inne… ciężko po czasie ocenić, do czego się właściwie odnoszą, ale często kontrowersyjne, sporo o problemach ze zdrowiem psychicznym.

To nie był jednorazowy wyskok, ale co by nie było przyczyną, to cała burza była idiotyczna:

  • albo zlinczowano kobietę, która cierpi, bo choruje i faktycznie boryka się ze skutkami ubocznymi brania leków;
  • albo rozdmuchano jej dziwaczny, chamski humor do nieproporcjonalnych rozmiarów i uderzono w nią “bo się dało”, a w innych akurat nie;
  • albo faktycznie jest rasistką, chamką i tak dalej… i żyje, pracuje otoczona ludźmi, którzy mieli to kompletnie w dupie i nie widzieli w tym problemu, nie widzieli zagrożenia, nie widzieli powodu, by zaprzątać sobie głowę tym, jaki to będzie to miało wpływ na PR serialu.

Jeśli to pierwsze, to cała ta afera była pokazem tego, jak bardzo media nie liczą się z ludźmi.
Jeśli to drugie – to mniej więcej to samo, minimalnie mniej podłe i standardowa loteria “przykrych konsekwencji”, wyciąganych nie wobec wszystkich, którzy robią coś złego, ale tylko wobec losowo wybranych.
Jeśli to trzecie, to mieliśmy do czynienia z całą masą winnych, nie tylko nią jedną, ale uderzano głównie w nią, bo akurat była okazja.

Jak tak ma wyglądać walka z rasizmem, to wygrają ją debile.

A debile często bywają rasistami, bo taka ich uroda – nie wyhodują sobie poczucia wyższości na zachwycie nad własną inteligencją, bo takowej nie posiadają, więc muszą jej szukać gdzie indziej: jak nie po kiblach (którym wypadałoby zmienić nazwę na “lokalne punkty swingerstwa”, bo jak wiadomo odbywają się tam nieskończone orgie, ale tylko jak nikt nie widzi).

Już tak całkiem poza wszystkim, to patrząc na ten tweet nie widzę rasizmu (przynajmniej nie tam, gdzie podobno powinnam go widzieć).

Dopiero kontekst, jaki temu tweetowi nadało masowe oburzenie odsłania rasizm – ale nie rasizm Roseanne, a tych wszystkich, którym potomkowie rdzennych Afrykańczyków kojarzą małpą tak bardzo, że nie mieści im się w głowie jakakolwiek inna interpretacja.

Film “Planeta Małp” zawsze wydawał mi się bardziej filmem o władzy i polityce niż o małpach – które *spoiler alert* wcale nie są innym gatunkiem, a fantastyczną hipotezą o ewolucji człowieka. Ot, ludzie zmienili wygląd, dorwali się do władzy i zaczęli dyskryminować tych, którzy wyglądali inaczej niż oni. Nihil novi.

O co chodziło w tweecie – nie mam pojęcia.

Dość ciekawą strategią wydaje się być masowe powielanie kontrowersyjnego tweetu ewidentnie będącego co najmniej odpowiedzią na inne wiadomości – a prawdopodobnie (sądząc po długiej kresce z lewej strony) częścią jakiejś dłużej dyskusji z pominięciem tego, na co odpowiadała.

Niczego więcej nie udało mi się znaleźć (ani teraz, ani miesiąc temu, więc nie wiem co dokładnie komentowali) – i nie, te wiadomości nie pomogły mi w zrozumieniu, o co mogło chodzić, ale i tak jako cytat powinny się znaleźć przynajmniej w opracowaniach medialnych, a większość po prostu to olała i skupiła się na małpie.

@SGTreport:
Niespodzianka od Juliana Assange’a: Opublikowaliśmy raport o CIA pod rządami Obamy, które szpiegowało kandydatów na prezydenta we Francji.

@michelle park:
Z tygodnia na tydzień pojawia się coraz więcej sekretów Obamy. To staje się coraz bardziej interesujące. Co za kombinator… dobrze to ukrył.

@M.A.C.S.:
Jarred pomogła mu wiele ukryć.

@Roseanne Barr:
Bractwo muzułmańskie & “Planeta małp” mieli dziecko = VJ*

*(Valerie Jarett) – wiadomo, że o nią chodzi, bo była jednym z doradców prezydenta, jest dość kontrowersyjną postacią polityczną i jest znana ze zdecydowanych wypowiedzi antyrasistowskich. Urodziła się w Iranie, w amerykańskiej rodzinie i spędziła tam tylko pięć lat, kiedy jej ojciec kierował szpitalem dla dzieci w Sziraz i prawdopodobnie ze względu na to przypisuje jej się (najprawdopodobniej fałszywie) wypowiedź (która miała paść z jej ust jako 21-latki, czterdzieści lat temu) w której deklaruje, że życzy sobie uczynienia Ameryki bardziej islamskim krajem.

Roseanne wybrała sobie dość dziwą strategię “obrony”.

Choć właściwie… nie dziwną. Standardowe “spróbujmy wszystkiego, a może coś zadziała”.

To, CO skłoniło panią Roseanne do wyplucia tego z siebie jest osobną kwestią – to poruszyłam wcześniej. Teraz pora na istotniejszy, “rasistowski” element tej wypowiedzi.

Czy jest w tym jakiś głębszy sens i odwołanie do czegoś poza tym raportem – wątpię (ale nie mogę tego całkowicie wykluczyć).

W to, że chodzi o odwołanie do fabuły filmu “Planeta małp” również wątpię – gdyby chodziło o tak skomplikowane porównanie (skomplikowane = nie na poziomie porównania do małpy), to pierwsza część byłaby adekwatnie “skomplikowana”… a nie jest.
Jest prymitywnym “urodziła się w Iranie -> wszyscy Irańczycy to terroryści -> wszyscy popierają bractwo muzułmańskie, które ich morduje“+ jakieś tam odwołanie do jej działalności politycznej, a druga część to porównanie jej wyglądu do małpy

Chamstwo – owszem.
Ale akurat ta małpa rasistowska nie jest.
Jest wygodna, bo trafiło na zawziętą, żarliwą aktywistkę antyrasistowską z masą zwolenników, którzy chętniej rzucą się do piętnowania naciąganego rasizmu niż oburzą się idiotycznym mechanizmem:
“nie podoba mi się to co, zrobiłeś/Twoje poglądy/opcja polityczna, którą reprezentujesz, więc… zamiast do tego ZAMIAST DO TEGO, CO MNIE FAKTYCZNIE WKURZA dowalę się do Twojego wyglądu, jakby to było kluczową kwestią”
(tu mam podobną zagwozdkę w kwestii np. Jarosława Kaczyńskiego, którego zawsze darzyłam pewnym perwersyjnym sentymentem: żartów, kpin i docinków na temat jego wzrostu czy rzekomego braku urody było i jest tyle, że zupełnie serio zaczęłam podejrzewać, że tym ludziom naprawdę nie chodzi o to, co ten człowiek sobą reprezentuje, co robi i mówi na taki czy inny temat, ale o to, że uważają go za nieatrakcyjnego mężczyznę – cóż, ponownie: światopogląd jak światopogląd, ale po co dorabiać do tego rzekome preteksty polityczne?).

Nie szarżowałabym ze stwierdzeniem, że czyny świadczą o ludziach – często tak właśnie jest, ale nie zawsze.

Zwykle naprawdę ciekawie i znacząco robi się dopiero w momencie, kiedy człowiek spotyka się z potępieniem i zabiera się za “przeprosiny” lub wyjaśnianie sprawy.

To jest dopiero torcik marcepanowy, utopiony w morzu kandyzowanych wisienek!

Tu też – dopiero w tym momencie zaczęła się prawdziwa uczta: pani Roseanne, skrytykowana za rzekomy rasizm najpierw postanowiła wyjaśnić, że…

Nienawiść wobec wyznawców konkretnej religii nie jest rasizmem, bo wśród jej wyznawców znajdziemy przedstawicieli wielu grup etnicznych.

Przy czym bractwo muzułmańskie nie jest grupą wyznaniową, a organizacją terrorystyczną – nie dla każdego to ma znaczenie, ale jest istotne w kontekście afery wokół tamtego tweeta.

Tweeta autorstwa osoby, która w przeszłości nie stroniła od żartów o zrzucaniu bomb na miasto po wyprowadzeniu z niego wszystkich Żydów – bo z czymś się tam nie zgadzała. I to nie były żadne jednorazowe kwestie, to jest po prostu wieloletni ciąg wypowiedzi w tym stylu, które w różnych momentach wywoływały niewielkie oburzenie i jakieś tam dyskusje.

Następnie zaś wyjaśniła, że nie wiedziała, iż pani Valerie jest Afroamerykanką, gdyż rzekomo tego po niej nie widać.

Po tej deklaracji miliony ludzi na całym Świecie popędziło na poszukiwanie dokładnych fotografii pani Valerie, celem dokładnego przeanalizowania, dwóch ważnych kwestii:

  1. Czy wygląda na Afroamerykankę?
  2. Czy jej twarz przypomina twarze “małp” z wspomnianego filmu.

Od wyniku tych analiz zależał dalszy los serialu pani Roseanne – gdyby większość uznała, że… właściwie nie wiem co.
Że nie wygląda na Afroamerykankę, ale przypomina “małpę”, więc oburzenie jest zbędne, bo mieliśmy do czynienia z atakiem na wygląd tej kobiety, nie na jej tożsamość? Ale jednak uznali, że jedno i drugie, więc serial anulowano dla świętego spokoju?

Mnie to nie uspokaja, wręcz przeciwnie.

Teraz, kiedy minął niemal równo miesiąc od tamtych wydarzeń pani Roseanne zaczęła udzielać wywiadów, w których żali się, że została pokrzywdzona i “wszystko” straciła.

Gdzieś w tych komentarzach rzuciło mi się w oczy, że swego czasu lubiła masowo blokować ludzi, którzy zbyt zawzięcie się z nią spierali – jeśli tak było, to nie powinna narzekać na to, że w krytycznym momencie wściekły tłum nie był zainteresowany wysłuchiwaniem jej wyjaśnień. Najwyraźniej wychodzi z założenia, że jak ona komuś to wszystko w porządku, ale jak ktoś jej to straszne.
Zapewne nie zauważyła związku.

A przepraszam bardzo – tak działa ta hołubiona przez wszystkich cenzura: najpierw jest wszystko cacy, bo odbiera się głos tym, których nie chce się słuchać, a potem tragedia, bo *NIESPODZIANKA* – odbiło rykoszetem.

Miał być pojedynczy akapit, jak zwykle wyszedł mi z tego cokolwiek przydługawy wywód, ale im dłużej nad tym myślę, tym bardziej mnie to zdumiewa.

Kolejnym powodem mojego zdumienia jest to, że ten tweet BYŁ do obronienia. Jej poprzednie wyskoki nie wzbudziły aż takiego oburzenia, to też mogłoby ucichnąć, gdyby wyjaśniła jej, że miała na myśli to, że:

a) działalność CIA z tamtego okresu uważa za coś równorzędnego poczynaniom organizacji terrorystycznej;
b) i że postanowiła zestawić to z brakiem skrupułów, prezentowanym przez grupę, sprawującą władzę nad Światem w książce/powieści “Planeta małp”;
c) oraz to, że faktyczna lub/i domniemana działalność polityczna pani Valerie napawa ją obrzydzeniem;
d) i że to wszystko jest utrzymane w stylistyce ekstremalnego i niepoprawnego humoru, który prezentowała zawsze;
e) odwalcie się.

Albo po prostu: zajmuję się komedią, piszę z przymrużeniem oka, jak chcecie cenzurować komedię, to cenzurujcie wszystko.

Bo tak by wypadało – cenzurować wszystko i wszystkich. ale ze świadomością, że przy takich standardach już nigdy przenigdy żaden stand-uper, kabareciarz ani sitcom nie będzie śmieszny.
Ludzie są różni, różne rzeczy ich bawią; nie ma żartów, które podobałyby się wszystkim, a nakładanie knebla na ekstremalne żarty doprowadzi do tego, że ludzie przestaną sobie radzić z ekstremalnymi sytuacjami, bo będą się bali je wyśmiać – żeby przypadkiem nie pogorszyć swojej sytuacji, bo “ktoś” poczuje się urażony.  Nie ma takiej rzeczy, która nikogo by nie urażała. Traktowanie wszystkiego ze śmiertelną powagą wykończy każdego, a jak czyjeś żarty przestaną się podobać ludziom, to ich kariery umrą śmiercią naturalną.

Nie może być mowy o “naturalnej śmierci” w momencie, kiedy coś się na chama zarzyna.

Czemu ona nagle została sama? Czemu nikt nie zwrócił uwagi na to, że jej zachowanie jest problematyczne wcześniej? – czyżby dlatego, że (bez względu na to, czy głównym czynnikiem odpowiedzialnym jest jej chamstwo, jej poczucie humoru, choroba czy leki, które przyjmuje) PROBLEMU NIE BYŁO?

To nie był rasistowski tweet wymierzony w Afroamerykankę. 
To był chamski tweet wymierzony w byłą doradczynię prezydenta i jej działalność polityczną.

Czyżby każdy Amerykanin wyśmiewający urodę Trumpa, Clinton czy jakiegokolwiek innego polityka był natychmiastowo karany bezrobociem? 
Wątpię – gdyby tak było, to zaiste ciekawie wyglądałaby ich gospodarka. I gospodarka każdego kraju na Świecie – poza Koreą Północną, gdzie już dawno temu wdrożono ten system i ludziom żyje się dobrze i szczęśliwie – jak ktoś twierdzi inaczej, to nie żyje mu się wcale, za to reszta, odpowiednio zmotywowana cieszy się i weseli z jeszcze większym zawzięciem.
Drwienie z cudzego wyglądu celem zdyskredytowania jego poglądów jest idiotyczne, owszem, i krytykiwarte, ale nie karygodne.

Cała ta afera była absurdalna.

Jeśli dalsza walka z rasizmem będzie polegała na wykańczaniu niestabilnych emocjonalnie starszych pań to nie wróżę jej wielu sukcesów. Do czego to niby miało doprowadzić? Jaki jest efekt?
Jeden lekko kulejący chomik po niezwiązanym z tą sytuacją wypadku na kołowrotku?
Żaden rasista nie odniósł uszczerbku na samopoczuciu ani na poglądach – nawet jeśli sama pani Roseanne rasistką jest, to… jakie to ma znaczenie w momencie, kiedy oberwała za to, że milionom ludzi osoby o afykańskich korzeniach automatycznie kojarzą się z małpą?

Poza tym na litość – rasizm to idea. Z ideami się nie “walczy”, bo nie sposób z nimi wygrać. Jedyne, co można zrobić to próbować przekonać ludzi, że nie jest warta tego, by walczyć o nią – a i to nie wróży sukcesów, bo ludzie generalnie nie lubią być do niczego przekonywani. Albo sami dojdą do innych wniosków, albo zostaną jacy są. Cenzura i lincze nie uczynią nikogo lepszym człowiekiem.

☙✿❀❁❧

Kliknij na serduszka, jeśli chcesz ocenić post.

Średnia ocen: 0 / 5. Wyniki: 0

Wiatr hula... Nikt jeszcze nie ocenił tego posta. Link do FB jest na dole - to malutkie "f" na środku stopki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.