Takich ilości sławy, jak w ciągu ostatnich dwóch dni, to się przez całą resztę życia nie dochrapałam.Więcej już chyba w życiu nie dokonam, najwyższy czas się zapić.
Naprawdę mój ban jest tak wielką tajemnicą?
Przecież czepiałam się na każdym kroku, czepiając się jakichś “drobiazgów”, które normalnie nikomu nie przeszkadzają.
Dla mnie – głównej zainteresowanej (sądziłam, że nią jestem, po tych nieprzyzwoicie długich dyskusjach na niby-mój temat nie jestem już tego taka pewna) – od dawna było to kwestią czasu; nie zgadzałam się z pewnymi rzeczami i nie zgadzałam się z nimi w konkretnym stylu, pozbawionym szacunku dla bandyckich postaw innych niż moje.
Tam, gdzie miałam sobie cokolwiek do zarzucenia, tam przeprosiłam. Tam, gdzie nie przeprosiłam, tam nie przeprosiłam. C’est la vie!
W pierwszych chwilach byłam rozdarta – serce podpowiadało założenie drugiego konta i skreślenie kilku lirycznych zdań o męskich genitaliach, grupie ludzi, gościnie i okolicach, które zaczynają się nad udami. Umysł sugerował olać i nie czytać. No a sentyment…
Trochę walczyłam z myślami – zastanawiając się, czy wrócić z innego konta, żeby wyjaśnić dwie kwestie, związane z wątkami, w których się wypowiadałam.
Zrezygnowałam, bo ostatecznie przecież zawsze będą jakieś “dwie kwestie“.
Wątki na mój temat
Czytanie utrzymanego w atmosferze kwaśnego, zatęchłego pogrzebu wątku na swój temat bez możliwości zabrania głosu było co najmniej dziwnym doświadczeniem.
Co się robi w takiej sytuacji? Mój podręcznik savoir-vivre’u tego nie przewidział. Ciągnęłam sobie tę dramę we własnym towarzystwie, jakby co najmniej była tego warta – tymczasem ona potoczyła się w kilku miejscach beze mnie… ale po co?
Przecież to tylko forum…
Tzn. niby to tylko forum, ale ostatecznie przez prawie dwa lata siedziałam tam z uporem wyjątkowo wygłodzonego karalucha na kanapce – trochę żal.
Pewnie nadal bym tam siedziała, czekając na to, kto wytrwa najdłużej, żeby zgasić światło – gdyby się dało.
Udałoby się – gdybym krzesała z siebie więcej akceptacji dla damskich bokserów, szantażystów, gwałcicieli, manipulantów, szowinistów, mizoginów, rasistów, ksenofobów, chamów…
Ale do tego niezbędne byłoby założenie, że wszystkie te osoby są idiotami bez świadomości znaczenia słów, których używają; bez zrozumienia dla wymowy zdań, które konstruują. To byłby przejaw kultury?
Magia wspomnień…
Przybiegłam ja sobie na forum popytać ludzi w internetach o opinię na temat nowego ukochanego – klasycznie. Czekając na pojawienie się nowych postów zaczęłam się rozglądać po innych działach. Tu poczytałam, tam poczytałam… aż przypadkiem wlazłam na wątek, w którym doradzające mi na wątku dziewczęta piały ze śmiechu nad moją głupotą. Przykre to było przez jakieś pięć sekund (godzinka max), potem uznałam, że w sumie to poniekąd zabawne, zwłaszcza, że mają rację.
Cóżeż mi miały napisać? “Taak, twój śliski kawaler sprawia wrażenie cudownego człowieka, go girl, bierz go, lepszego nie znajdziesz!”?
Rady dostałam, potem wciągnęłam się w inne wątki, jakoś samo poszło…
Ilekroć próbowałam być sympatyczniejsza, motywacja padała mi w starciu z jakimiś obrzydlistwami, ostentacyjnie łamiącymi “regulamin”, a jednak ciepło przyjmowanymi przez moderację i radośnie tolerowanymi przez użytkowników.
Już nawet nie chodziło o to, CO tam było napisane – różne rzeczy różni ludzie ciepło przyjmują na swoim podwórku – ale skoro wszystkie te rzeczy, na widok których trafiał mnie szlag były w pełni akceptowane, to po jaką cholerę skonstruowano regulamin, zgodnie z którym miały być rzekomo nietolerowane?
Idiotyzmy w regulaminie forum:
➖Wielkie zmiany i udoskonalenie regulaminu zapowiadano trzy lata temu – nowy wprowadzono cichaczem, zachowując stare błędy i dokładając nieco nowych.
➖ Rasistowskie, obraźliwe i dyskryminujące posty i treści nie były i nie są usuwane, a ich autorzy prawie nigdy nie otrzymują upomnień lub ostrzeżeń – ich cyrk, ich pchły. Ale po co wprowadzać użytkowników w błąd zbędnym punktem regulaminu – który był martwy i jest martwy?
➖ Regulamin zaleca “tolerancję” wobec poglądów, których dany użytkownik nie podziela – pod warunkiem, że są one zgodne z prawem. W innym podpunkcie wyjaśnia, że moderacja to zwykli użytkownicy (bez przygotowania prawniczego – co jest odnotowane w kolejnym punkcie) i nic nie zobowiązuje ich do znajomości prawa – prawdopodobnie ma to pewien związek z wielkim zaangażowaniem moderacji w nawoływanie do akceptacji dla treści łamiących prawo.
➖Moderacja posiada wybitne zdolności parapsychologiczne i może stwierdzić, która “kontrowersyjna” wypowiedź jest “świadomym prowokowaniem“, a która “tolerancji godnym poglądem, którego nie podziela moderator“.
➖ Wyszukiwarka nie działa i nigdy nie działała, ale mimo to użytkownicy są zobowiązani z niej korzystać.
➖ Żądanie usunięcia konta nie gwarantuje usunięcia danych z bazy – ale daje administratorowi taką możliwość!
➖Problemem jest “nadmierne” kolorowanie tekstu (którego nie uświadczyłam u nikogo… poza mną – a i to tylko kilka razy; chyba żeby uznawać użycie trzech kolorów za “nadmierne” – jeśli tak, to jakieś 10% użytkowników).
Num3ers game – czyli ile reklam da się upchnąć na jednej stronie?
[Przez moment to było osobnym wpisem, ale zdecydowałam się je połączyć – tyle ma to związku z tematem, że dopiero po banie ujrzałam wszystkie te reklamy w pełnej krasie, bez blokad… i padłam z wrażenia]
Jak mawia pewna modka “nikt was tu nie trzyma”– to musi być akcja marketingowa konkurencji, trudno uwierzyć, by zachowywali się tak… specyficznie w odniesieniu do własnego produktu i czynili wciąż trudniejszym i mniej przyjemnym w użytkowaniu.
Przecież to chyba oczywiste, że na forum wchodzi się z dwóch powodów:
1. Żeby poczytać to, co już tam jest.
2. Żeby o coś zapytać.
Obie te czynności już od pewnego czasu są znacznie utrudnione. Aktualnie, bez adblocka i adblocka plus korzystanie z portalu jest niemożliwe. NIKT tego nie robi.
Na stronie głównej nie ma stupikselowego kwadracika, w który można by bezkarnie kliknąć – nawet biel bocznych szpalt przenosi na stronę producenta kosmetyków, reklamowanego w nagłówku.
PIĘĆ reklam na stronie głównej nie brzmi aż tak źle – zaznaczyłam pięć mimo, że kilka tych “artykułów” prowadzi do wpisów na temat reklamowanych produktów. Licząc razem z nimi reklam jest dziewięć.
Moim osobistym przebojem jest ta wielka, głośna reklama z automatycznie startującym filmikiem (5 na środkowym obrazku), który potem zmienia się w mniejsze okienko, które ściga użytkownika po stronie – to okienko ma w prawym dolnym rogu znaczek, który trochę przypomina iksa, ale tak naprawdę jest przejściem do pełnoekranowej wersji reklamy.
Przecież tego się nie da używać. Fizycznie się nie da.
Wszystkie “artykuły”brzmią jak brednie przećpanego umysłu i są suto okraszone w zdjęciami, używanymi w sposób łamiący prawa autorskie (DWA SŁOWA na slajd to nie jest komentarz!) – dwukrotnie zwracałam im na to uwagę, ale prawdopodobnie uważają żartobliwe podawanie źródeł jako “facebook”, “pinterest” czy “instagram” za przejaw dziennikarskiej kreatywności.
Prawdziwą gratką dla żądnej reklam wizażanki są właśnie te “artykuły”: minimum treści, maksimum slajdów, podczas gdy na przeciętnej stronie dyskusji jest zaledwie ok. 5-7 linków, wciskanych w posty bez wiedzy ich autorek.
Ufam, że niebawem będzie więcej.
Sugeruję, by w ogóle zrezygnować z publikowania jakichkolwiek treści oraz marnowania serwerów na wątki i posty – najlepiej jakby same reklamy poukładać na stronie maksymalnie wykorzystując całą dostępną przestrzeń – teraz wciąż istnieje ryzyko, że jakieś przypadkowe kliknięcie może się dla użytkownika NIE SKOŃCZYĆ przejściem do sklepu czy profilu producenta jakiegoś niesamowitego produktu, który należałoby kupić. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca!
Baj, baj Adeedra ?
Poczytuję sobie za zaszczyt, że opuściłam je w towarzystwie trolli; mizoginów wyzywających kobiety; użytkowniczek życzących moderacji i użytkowniczkom zbiorowych gwałtów/śmierci/okaleczeń; 1001 wcieleń tego chłopca, który pragnie się dowiedzieć wszystkiego co się da o fryzurach intymnych i Gregoriusa_.
Przede wszystkim Gregoriusa_.
Miał drugie konto, z którego się sobą od kilku lat zachwycał czy nie miał – wszystko jedno. Zdecydowanie był jedną z tych osób, pod wpływem których człowiek ma ochotę zwymiotować tysiąc razy, by w końcu dostrzec jak niesamowitym i fascynującym człowiekiem jest pod tym płaszczykiem obleśnego i oderwanego od rzeczywistości gbura!
Greg… chłonę Twe posty jak gąbka. ❤️️
(nawet zaczęłam używać wielokropków – póki co bez spacji, ale może z czasem… kto wie ?)
Może jeszcze na koniec piosenka:
Baj, baj Forum ?
Założyłam na wizażu wątki o swoich chłopcach i zachowywałam się bardzo czepliwie wobec osób, które mniej lub bardziej świadomie propagowały lub usprawiedliwiały przemoc.
Laurka na pożegnanie była zbędna, bo takie wrażenie można wyłącznie spartolić.
Jedyną rzeczą, jaką w tym kontekście wypadało zrobić jest tajemnicze zniknięcie i zmiana zainteresowań, ewentualnie zmiana nicka i ośrodka aktywności internetowej.
Nie zniknęłam – no to trudno, spartolę.
Jak ktoś zechce mnie znaleźć to znajdzie.
Przywiązałam się. Do miejsca, do użytkowniczek, do wszystkiego. Zdecydowanie za bardzo.
Czas się odwiązać.
Tak się namęczyłam nad tym blogiem (nie, nie nad jakością wpisów), że nie chcę tego marnować ani zmieniać w jęczydupedię, chcę żeby było lepsze.