Niesamowite, ale “dyskusja” wokół samobójczej śmierci nastolatka przybrała nieznany mi wcześniej poziom absurdu. Portal natemat.pl zdecydował się zaszantażować grupkę blogerów i youtuberów, a kiedy ci nie spełnili żądań, bezlitośnie “obnażył” ich obojętność i… napuścił na nich falę hejtu.
Wszystko to oczywiście w ramach uświadamiania ludziom, że hejt jest zły!
Nie wiem, czy mam się śmiać z rozbawienia, czy z kompletnego osłabienia – czuję, że któraś z tych reakcji byłaby adekwatna, ale na żadną z nich niestety nie mam siły.
Ludzka obojętność często bywa problemem, choć w rzeczywistości jest tylko jego częścią – bo każdy problem tworzą i pielęgnują ludzie, którzy chętnie podejmują różne aktywności, dzięki którym ów problem narasta.
Czy obojętność jest złem? Czasem nim bywa; nawet często – ale sama w sobie nie jest złem. Szczera obojętność wyrządza mniej szkód niż fałszywa troska.
Ale po kolei – co się stało.
Jakieś niezbyt rozgarnięte i pozbawione skrupułów dziennikarzyny z portalu natemat arbitralnie uznały, że lepiej wiedzą, kto powinien zabierać głos w kwestiach społecznych i wpadać w moralizatorskie tony.
Najpierw wysłali do blogerów/vlogerów/instagramerów maile z prośbami o komentarz w sprawie śmierci Kacpra.
W porządku. Bardzo ładnie. Dlaczego nie?
Tyle tylko, że to nie była prośba ani propozycja. To był szantaż – planowany lub nie – ale koniec końców na jedno wyszło.
Niektórzy zareagowali na prośbę i to zrobili, inni nie.
To też w porządku.
Jeśli nie czują się autorytetami moralnymi i nie chcą wchodzić w taką rolę to niech nie wchodzą.
Jeśli nie czują, że mają coś sensownego do powiedzenia, to niech nie mówią.
Poza tym zabieranie głosu w kontrowersyjnych sprawach może tylko zaszkodzić osobom, które na co dzień zajmują się zupełnie inną dziedziną.
Owszem – można pomyśleć, że mają tysiące fanów i mogliby to wykorzystać w taki lub inny sposób, ale to nie różni się niczym od stania pod płotem bogatego sąsiada i psioczenia na to, że kupił sobie nowy samochód, zamiast oddać pieniądze na cele charytatywne.
To tok myślenia kompletnego buca, a motywy są tu mniej istotne.
Zwłaszcza, że łaska subskrybenta na pstrym koniu jeździ. Tak na marginesie:
Nieprzypadkowo największą popularnością cieszą się blogi/kanały/profile osób, które nie podejmują kontrowersyjnych tematów – piszą sobie o gotowaniu, ciuchach, podróżach, fitnessie i innych obłych, niekontrowersyjnych tematach (a w komentarzach i tak przetaczają się kolejne bitwy na noże), dzięki czemu zgarniają maksimum lajków, bo to są rzeczy, które interesują z grubsza wszystkich.
Nikomu to nie spadło z nieba – owszem, nie wszyscy, którzy się napracowali są popularni, ale wszyscy, którzy są popularni musieli się napracować, żeby znaleźć się tam, gdzie są i utrzymać się na tej pozycji. Dla wielu z nich to praca, jedyne źródło utrzymania – i tak, niektórzy żyją sobie całkiem nieźle, ale co z tego?
Żyją sobie nieźle, więc nie powinni mieć problemu z ryzykowaniem utraty części zarobków, bo ktoś ma kaprys, że “powinni” zabrać głos w jakiejś sprawie?
I OCZYWIŚCIE wszyscy, którzy chętnie podjęliby tę decyzję za nich nie mają absolutnie żadnych problemów z ryzykowaniem własnej posady i pensji, kiedy przychodzi czas na ratowanie świata – wolne żarty.
Ci, którzy tego nie zdecydowali się na wystosowanie “apelu” do fanów i poinformowanie ich, że są przeciwni znęcaniu się nad ludźmi i doprowadzaniu ich do samobójstwa, zostali “obnażeni” przez portal, wymienieni z nazwiska i wystawieni na pożarcie wściekłemu tłumowi.
Co znaczy, że nigdy nie było żadnej prośby. To był rozkaz. Szantaż.
Ciekawe, jak to wyglądało:
Prosimy, zabierz głos w sprawie i wspomnij, że to na naszą prośbę… (bo jak nie, to cię upokorzymy i obnażymy jako nieczułego, obojętnego dupka)!
Pewnie nie – gdyby postawili sprawę jasno, to na nich poskarżono by się w społecznościówkach.
Z tego co widzę nawet nie dali tym ludziom czasu na reakcję, tylko od razu postanowili opublikować listę niesławy.
Nie wątpię, że kierowała nimi szczera chęć propagowania pozytywnych wartości – byli nią tak zajęci, że postanowili się od razu rzucić na grubsze rybki, pomijając wstrętne treści, które sami publikują i jeszcze gorsze bagno, które aprobują w komentarzach.
Niewiele o nich wiem.
Pamiętam, że chętnie zajęli się linczowaniem modelek, którym na podstawie kilku screenów z nie trzymającą się kupy dyskusją z komunikatora internetowego zarzucali prostytucję. Wtedy nie widzieli problemu w prześladowaniu, szczuciu i obelgach.
Kojarzę ich też z tego, że chętnie publikują informacje o zaginionych – głównie kobietach i nastolatkach, a pod newsami na ten temat aprobują konkurs pt. “wyzwij ją od najgorszych na postawie zdjęcia”.
O tak! To są właściwi ludzie na właściwym miejscu. Sami kręcą hejt, więc mają informacje z pierwszej ręki i dobrze wiedzą, jakie szkody wyrządza.
Tylko dlaczego Maffashion ma naprawiać krzywdy, które ONI wyrządzają?
Hieny komponują i rozsyłają liścik z szantażem.
Po otrzymaniu “okupu” od dwóch youtuberów klepią kilkuzdaniowe posty w ramach komentarza do ich pracy.
Następnie terroryzują pozostałych – bo gdyby zareagowali wszyscy, to mieliby materiału na kilka kolejnych wpisów.
Publikują tę niedorzeczną listę i napuszczają hejt na ludzi – piszą o tym “newsa”.
Czekają, aż Maffashion zostanie zaatakowana – piszą o tym “newsa”.
Czekają, aż Maffasion odpowie na atak – piszą o tym “newsa”, drwiącego i podsycającego hejt.
Maffashion zwraca im uwagę na to, że sami w artykułach nie przekazali żadnych cennych, antyhejtowych wartości – piszą o tym “newsa”.
Tak, zdecydowanie tym ludziom leży na sercu dobro krzywdzonych. Czuję, że zaraz uronię łzę i napiszę o tym smutny poemat.
To jest po prostu niesamowite. Po ostatniej sesji skakania po kanałach TV zaczęłam podejrzewać, że nie ma takiego, na którym akurat nie leciałby jakiś program/serial/film o tropieniu zbrodni; najwyraźniej wszyscy uwielbiają opowieści detektywistyczne, ale jak mają pod nosem tak ewidentną, podłą i prymitywną machloję, to nie widzą kompletnie NIC – zero sceptycyzmu?
Ktoś coś napisał, więc to musi być prawda – nawet, jeśli namawia do linczu w ramach sprzeciwu wobec linczom, to na pewno dobry człowiek o szlachetnych intencjach, bo przecież podła, podła Maffashion nie napisała, że to nieładnie prześladować ludzi i doprowadzać ich do samobójstwa?
I w ogóle… dlaczego akurat blogerzy i czemu akurat tylko ci, z tej krótkiej listy?
Czemu nie aktorzy, muzycy, dziennikarze? Czemu nie setka innych liczących się blogerów? Z tymi konkretnymi mają na pieńku, czy ich imiona generują najwięcej klików?
Co to ma być? Bo już nie rozumiem, kompletnie nie rozumiem.
Że natemat próbuje dorobić parę groszy na reklamach, to rozumiem. Ale jak można nie czuć tego absurdu?
Przecież to nawet nie jest hipokryzja – bo oni nie tylko zachowali bierność w sprawie, w której ogłosili się sędziami i postanowili piętnować bierność.
Nie są hipokrytami, są sprawcami.
Ostentacyjnie hejtują, pielęgnują hejt, zachęcają do niego, akceptują go na swoim podwórku, szantażują, robią świństwa, ale w ostatecznym rozrachunku kończą w ludzkich oczach jako wiarygodne źródło informacji i drogowskaz moralny?
Czy wszystkim już zupełnie rozum odjęło?
I co to w ogóle za idiotyczny trend, żeby KAŻDĄ osobę, która zostawia komcia na czyimś blogu, kanale czy instagramie jest nazywana FANEM?
Jak w jakimś nagłówku pojawia się nazwisko znanej osoby wraz ze słowem “fan”, to na 99,9% tekst jest o tym, że ktoś napisał jakiś niemiły, krytyczny i chamski komentarz – to taka sensacja, że trzeba to aż obgadać w mediach?
No i oczywiście to nigdy nie jest sensowna wypowiedź, tylko czyjeś jęki utrzymane w tonie “ej ruro (jesteś sławna a ja nie – hue, hue, hue, nienawidzę cię)“.